Będąc obecnie na kacu, postanowiłem opisać perypetie związane ze światłem na klatce schodowej. Jako, że jestem na kacu, postanowiłem za eksperymentować i napisać wpis bogaty w słowa niecenzuralne. Odwieczny problem u mnie na klatce to to, że ktoś na noc specjalnie blokował włącznik zapałką przez co światło napierdalało całą noc, kompletnie bez żadnego sensu, w sumie ciągnie się to ze 3 lata. potem wymyślili jakiś sposób aby zepsuć włącznik w ten sposób aby nie odbijał, czyli ogólnie był zepsuty. Ostatnio unieszkodliwiłem włącznik w taki sposób aby nie dało się go nacisnąć administracja wymieniła i było wporządku, światło działało jak trzeba czyli minutówka, włączysz po około minucie gaśnie, każdy zdąży sobie zejść nawet z samej góry na sam dół z rowerem mieszcząc się w tej minucie. Gdy ktoś potrzebuje światła dłużej, czyli przebywa w jakimś celu na klatce to wporządku zapałką w włącznik i ok, wychodzi wyciąga i światło gaśnie i nie świeci się bez sensu. Teraz znów zepsuli kontakt że nie odbija jak naciśnie się guzik w rogu.. i kurwa codziennie napierdala bez sensu, bo jakiś zjebany tuman nie umie tego obsługiwać. Sam analizowałem działanie tego włącznika i normalnie naciskając jak człowiek normalnie odbija i gaśnie! ja nie wiem czy ludzie są tak zjebani że nie czują nie słyszą i nie widzą że włącznik nie odbił!?
Znudziło mi się nocami zapierniczać na sam dół aby wyłączyć światło i powiedziałem dość, po prostu ukręciłem swoją żarówkę u mnie na piętrze, za moje pieniądze. I włączałem wkręcając wtedy kiedy potrzebowałem światła. Zawsze to jedna żarówka mniej. Praktycznie w ogóle go nie potrzebowałem, ale sasiadka obok, też chuj wie po co zaczęła dokręcać tą żarówkę i znów napierdalało non stop! I tak ja wykręcałem ona dokręcała, i tak w kółko. Natężenie światła u mnie na piętrze jest wystarczające aby trafić dziurką w klucz a nawet czytać książkę. Bo idzie światło z poprzedniego piętra plus na dworze jest latarnia z żarówką sodową starego typu i świecił w okół i do góry a nie tylko na boki i to światło wpada przez okna i dodatkowo rozświetla dość mocno. W końcu dałem sobie siana, wykonany został telefon aby został wymieniony włącznik na działający skoro tumany nie potrafię guzika nacisnąć dobrze, a światło dzień w dzień napierdala do 7-8 rano od 21, ale nikt się nie pokazał. Więc znów dziś wykręciłem żarówkę całkiem i wkręciłem ledową od siebie z pokoju chińską którą kupiłem na bazarze parę lat temu za 6zł, daje światło porównywalne do światełek montowanych w zapalniczkach ale rozświetla, i takie niech sobie świeci, a i sasiadka nie będzie dokręcać bo nie będzie miała co, bo świeci przecież. Taki kompromis ;) Bo nie gryzie w oczy, a tak musiałem cały czas w nocy z ciemności wychodzić do mocno rozświetlonego korytarza aby zapalić papierosa i wypalało mi oczy i drażniło. Ba nawet światło z piętra niżej mnie drażni bo jest za jasno, nie komfortowo, przyzwyczajony jestem że jak wychodzę na korytarz kilka razy na noc palić, to nie zapalałem w ogóle światła, bo na chuj ? skoro na dworze za oknami, napieprza HPS i jest wystarczająco jasno.
Ktoś zapyta.. dlaczego nie mam wyjebane ? Dlatego, że raz drażni mnie. Dwa nienawidzę bezsensownego marnowania prądu.. innemu sasiadowi kiedyś wspomniałem, że znowu kontakt zepsuty na klatce i świeci non stop, a on do mnie "a niech świeci płacisz za to ?" nosz kurwa! sobie pomyślałem. Co za ignorant. Co to ma być w ogóle za podejście.. to że nic nie płace za to światło (co nie jest do końca pewne, bo na dole jest licznik od klatki lub piwnicy i wnioskuję, że rozbijają cenę na lokatorów do czynszu) to znaczy, że niech sobie napierdala ? Ja jestem człowiekiem który stara się dbać o środowisko, o ile dany wynalazek nie okalecza danego urządzenia, vide samochody, filtry DPF, FAP, katalizatory, temu jestem przeciwny bo okalecza to auta, (gdzie przez te pierwsze auto które wyjeżdza z fabryki jest automatycznie zepsute, bo nie nadaję się do jazdy w mieście, jak będziemy jeździć po mieście biada naszemu portfelowi, samopoczuciu, mobilności i jak na ironię środowisku) plus przez to my więcej płacimy. Jak ktoś chce mieć auto z przysłowiową koniczyną na wydechu, rząd powinien wspierać i promować instalacje na gaz ziemny CNG, LNG i doprowadzać do tego aby było dużo stacji, a nie 12 na całą Polskę. LPG też jest environment friendly, ale nie jest idealna a to równa się --> okaleczenie auta, więc jest be. węgla brunatnego nie mamy nieskończoność, a cena wydobycia rośnie, plus Polska już, JUŻ teraz musi rozglądać się za alternatywami jeżeli w przyszłości chcemy mieć prąd. W Polsce (przez idiotów) nie mamy żadnej elektrowni atomowej, a jedna była budowana ale pracy zostały przerwane, tylko napierdalają stare węglowe które zanieczyszczają środowisko i są po prostu do dupy, biorąc pod uwagę jakie ludzkość może teraz mieć. Ktoś powie ale hola hola, parę żarówek tak wpłynie na tą produkcję prądu ? Nie wpłynie zbytnio, ale jest takie powiedzenie. Jeśli chcesz zmieniać świat to zacznij od siebie! Niech się znajdzie teraz takich 10 000 000 sąsiadów którzy mają wyjebane bo nie płacą i już mamy jakieś znaczące liczby. Niech ludzie zaczną w końcu myśleć i oszczędzać, chodź by poprzez wyłączanie wtedy kiedy nie używają, taka podstawowa sprawa. Nikt nie każe nikomu od razu zmieniać urządzeń na takie oszczędniejsze.
Jakby bloki były wyposażone w panele słoneczne na zasilanie klatek schodowych i piwnic. co można zrobić ale drogo to kosztuje.. ale niechby, bo słońce jest cały czas i prąd byłby z energii odnawialnej za darmo. To wtedy już inaczej by to wyglądało z tym świeceniem światła, chociaż też nie byłoby by to tak do końca ok, bo żarówki się zużywają, potem żarówkę trzeba wyrzucić, firma musi wyprodukować nową, co pociąga za sobą wiele surowców naszej planty. Nie mówię abyśmy żyli w jaskiniach, ale mówię o tym aby wykorzystywać surowce mądrze i najrozsądniej i tak samo żeby używać urządzeń z głową mądrze i rozsądnie i byłoby ok. Bo to co obecnie jest to jest po prostu głupota. Jesteśmy głupią rasą, patrząc na ogół, i niechcę abyśmy taką byli, chce dożyć czasów, gdzie nikomu nic nie będzie można zarzucić, w stylu że można to było zrobić lepiej. i taką gdzie ludzie myślą, chociaż troszkę, szerzej a nie tylko zapatrzeni na czubek swojego nosa.
Wracając do sasiadów, bo mi się przypomniało, przykład starej baby, że się tak dosadnie wyrażę. Są okna w piwnicy. Normalne wiadomo o co chodzi. U mnie przy mojej piwnicy cały czas było otwarte. Schodziłem po coś do piwnicy, i zamknąłem w pizdu bo zimno. Potem patrze znowu otwarte. Sąsiad inny też zamkną z tym że trafił na babę która w ogóle tam nie mieszka i nie ma tam piwnicy która wyskoczyła do niego z pretensjami, z mordą dosłownie że jak on może, dlaczego w ogóle on zamyka okno! Przecież koty nie mają gdzie wchodzić się ogrzać!! No czujecie to. Babka przychodzi chuj wie skąd otwiera czyjeś okno i wpuszcza jakieś zapchlone koty, które roznoszą zarazki pchły i chuj wie co jeszcze.. robactwo potem w blokowisku, mało tego wiele razy nie mogłem zasnąć bo miałczały jakby je ktoś ze skóry obierał! I się wyjaśniło bo jakaś popierzona baba kotom kurwa hotel w piwnicy robi. Jakbym ja na nią trafił to bym ją chyba tam zgasił jak zapałkę wrzuconą do morza. Nie oszczędzał bym w słowach. Niech sobie kurwa jak jej szkoda kotów (dzikie zwierzęta nawiasem mówiąc, żyjące na dworze! nie w piwnicy, to tak aby podkreślić) otwiera okno od mieszkania i niech sobie do mieszkania je zabiera a nie do kogoś do piwnic. Gdy potem ponownie schodziłem do piwnicy, ponownie zamknałem okno by już następnego dnia zastać okno znów otwarte! Jak teraz będę szedł do piwnicy, po prostu zamknę, wykręcę klamkę, zabiorę i chuj! nie będzie otwierania, skończy się kurwa eldorado.
A jeszcze co do samych kosztów świecenia. Ogólnie pobawimy się teraz w liczby.
Są 3 piętra plus parter, plus poziom ziemi że tak to nazwę. Ogólnie jest 5 żarówek na klatce. Nie licząc podpiwnicznej bo jest puszczona na oddzielny prąd. Każda ma 60W, daję nam to 300W na 1h świecenia. Jak światło chodzi od 21 do 8 rano, jest to 11h, czyli razem 3300W, a to jest 3,3kW. Jedna kWh kosztuje około 61groszy. Daje to 2,01zł dziennie. Niech tak leci miesiąc to już jest koszt 61zł miesięcznie, 61zł kompletnie bez sensownie zużytych! kiedy nikogo na klatce nie ma. Mało tego, zwykła zarówka, bo takie są na klatce, ma żywotność 1000h. Gdy tak bez sensu świeci się po 11h, to po 3 miesiącach będzie już do wymiany i ktoś będzie musiał zakupić nowe żarówki. Oczywiście administracja tego nie zrobi.
Teraz jakby leciało normalnie na minutówce. To dziennie dajmy na to, że światło było by włączone 20 razy. Razem paliło by się przez 20 minut a nie 660minut.
To raz przy 20minut palenia się światła, to po miesiącu byłoby to około 600 min = 10h. 10h vs 330h przy bez sensownym paleniu, co kosztowało by nie 61,00zł a 1,84zł (słownie: jeden złoty, osiemdziesiąt cztery grosze ) za miesiąc, a dwa to żarówka spaliła by się nie po 3 miesiącach, a po 100 miesiącach ! czyli ponad 8 lat.
niedziela, 3 czerwca 2012
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz