Pokazywanie postów oznaczonych etykietą woda. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą woda. Pokaż wszystkie posty

piątek, 12 lipca 2013

Dziś udało mi się być świadomym podczas działania DMT wytwarzanego podczas snu

Dość interesuje się snami. Zapewne wielu z Was miewa czasem koszmary, czyli coś takiego, że nagle musicie się obudzić z przerażenia, czasami nawet i zerwać się z łóżka pod naporem silnych emocji. Gdzie taki jakby strach stopniowo rośnie w górę i budzicie się. Snów z reguły się nie kontroluje tylko jest się obserwatorem. Mi udało się wykształcić pewną kontrolę i ciekawił mnie aspekt właśnie tego czynnika który prowadzi do momentu wyrwania się ze snu.. wiedziałem, że tego doświadczam i chciałem się przekonać co się stanie jak nie zachcę się obudzić, jak to dalej się rozwinie. Byłem bardziej na jawie więc mogłem doświadczyć uroku działania substancji DMT będąc świadomym. Niesamowite, bo to sprawia że widzimy i czujemy coś jakby normalnie było, tylko tego nie ma tak na prawdę.
Ogólnie ciężko mi opisać akurat ten sen bo dla odbiorcy innego niż ja jeszcze będąc na jawie nie będzie miało to zachowanego sensu w związku przyczynowo skutkowym. Mniejsza... w momencie gdy to się działo w śnie leżałem w łóżku w świecie wcześniej wykreowanym samoistnie gdzie działa się inna akcja. Lazłem sobie w tym łóżku które znajdowało się w ala zamku i było duże takie łoże królewskie. Dalej pojawiły się.. duchy :E ale nie widoczne tylko po prostu można było wyczuć obecność jakiś innych bytów. We śnie schowałem się pod kołdrę, w sensie że zaciągnąłem kołdrę na głowę tak, że całe ciało było pod nią.. Gdyż wygodnie mi się leżało, więc nie chciało mi się uciekać. (to też jest z drugiej strony ciekawe mogę decydować na to co się wydarzy we śnie, a nie być biernym oberwatorem)

 Nagle pojawił się głos jakiś dzieci które waliły rękami w kołdrę, oczywiście te duchy jako te dzieci. Identycznie jak w filmie Blair Witch Project i scenie w namiocie gdzie ze strachu wybiegli w las z krzykiem. Mi towarzyszyły wtedy w śnie takie same emocje. Pojawiły się dreszcze na ciele narastanie silnych emocji zmierzające do wyrwania się ze snu.. czyli sytuacja gdzie nie mamy wyjścia we śnie i wychodzimy do reala (nie sklep :E) automatycznie pobudza się nasz mózg i ogólnie się zaczynamy wtedy budzić.. Czułem te ręce przez kołdre jak walą mi w brzuch.. I właśnie wtedy (znaczy jeszcze moment) na wpół świadomy z dreszczami i silnymi emocjami które czułem po całym ciele, postanowiłem nie wychodzić żeby zobaczyć co się stanie, a konkretnie skupiłem się nie wiem czemu na tym brzuchu jako miernikowi bólu. Czyli sile na jaką oddziałują na mnie złe byty we śnie. Przypuszczałem.. chodź nie wiem czy to właściwe słowo, wiedziałem też nie.. po prostu nie ma słowa na to.. duchy wciągnął mnie i zniszczą. :E Cholera wie czemu ludzie boją się takich rzeczy.. nie chodziło o strach przed śmiercią, tylko taki strach nie wiadomo dlaczego, bez powodu. Dlatego nie ma na to słowa, bo nie mogę napisać wiedziałem, że zrobią to czy tamto, bo nie wiem, przypuszczałem, tez nie, bo te przypuszczenia muszą być na czymś oparte.  wracając do tego brzucha "myślałem", że przebiją mi brzuch wbijając rękę czy co tam do środka i zaczną ciągnąć ze wnętrzności do siebie.. I właśnie wtedy już nastąpił proces wybudzania.. a ja powiedziałem figa z makiem chce zobaczyć co będzie dalej.. i jak ogólnie te emocje szybowały w górę to i podejrzewałem, że nacisk ze strony ducha czyli bół brzucha w miejscu w którym uderza będzie co raz większy aż do przebicia, owszem rósł ale potem jak już postanowiłem, że zostaje dalej, to ostatecznie zatrzymał się i był stały.

 Byłem już świadomy jak to miało miejsce.. a ciągle czułem uderzenia dźwięki szelesty itd.. Dlatego, że w podświadomości trzymałem jeszcze ten sen i byłem tak jakby w dwóch miejscach jednocześnie u siebie w łóżku i tam w łóżku.. Niesamowite przeżycie.. To było tak realne jakby normalnie się działo.. tak silne jest DMT. Nigdy nie brałem żadnych narkotyków wywołujących jakieś halucynacje czy podróże do innych wymiarów.. także dość znacząco to na mnie wpłyneło, pierwszy raz miałem okazje doświadczyć działania tego typu substancji, bo jak śpimy to śpimy, wtedy inaczej się myśli, jest się tak jakby odłączonym, w ogóle w zasadzie się nie myśli, a będąc świadomym można tak jakby to ogarnąć doświadczyć w pełni. Jednym słowem, WOW cóż za niesamowita substancja skoro potrafi zrobić taki motyw, że na dobrą sprawę nie odróżniłbyś doświadczeń prawdziwych od nieprawdziwych tak perfekcyjnie odpowiadają realnemu światowi.

czwartek, 16 czerwca 2011

Clutch on the floor

Mam sprzęgło, a dokładniej jego tarcze, na podłodze stąd pomysł na temat i postanowiłem napisać parę zdań.
Przedwczoraj oddałem auto na warsztat, ponieważ sprzęgło się już mocno ślizgało i nie było jazdy, więc poszło do wymiany jak i ewentualnie kilka innych rzeczy. Ze sprzęgła tylko tarcza okazała się być zjechana, okazała się być jak wszystko jeszcze ori VW Audi firma Luk i taka sama powendrowała jako nowa, czyli mam praktycznie nowy oryginał. Przy okazji do skrzyni powendrowały nowe uszczelki ponieważ pociła się już odkąd kupiłem auto, również została wymieniona chłodnica, gdyż ciekła a jazda na cieknącej może spowodować wydmuchanie uczszelki pod głowicą a tego bym nie chciał. Stara również była ori VW Audi. W zasadzie tyle. Mechanicy bez wyobraźni wyciągając skrzynie, zapomnięli o lince prędkościomierza i ją wyrwało z gniazda licznika i wciągnęło do komory silnika. Na szczęście jest to tak zaprojektowane, że nic się nie połamało. Dostrzegłem to od razu po otwarciu maski, na szczęście udało się mu włożyć bez ściągania połowy przodu, chodź mam pewne zastrzeżenia bo płynnie nie chodzi a raz zatrzymała mi się na 38km/h. Przy okazji sprzęgło bierze od razu czego okropnie nie cierpie i nie lubię tak jeździć jest mi nie wygodnie i dyskomfort. chodź luz na lince jest to mimo wszystko. Trzeba zrobić większy żeby trochę luzu było zanim zacznie brać. Poza tym pyka przy wysprzęglaniu ale być może kwestia ułożenia, w końcu nowe. Może kupię jeszcze nowe opony na tył, oczywiście leżaki magazynowe bo na nowe, że nowe mnie nie stać.. 500zł za dwa kapcie to za dużo a tak mnie wyniesie nie całe 200zł, nowe opony z tym, że leżały po prostu. No i tylne amortyzatory również są do wymiany. Najważniejsze że sprzęgło się nie ślizga co owocuje lepszymi osiągami i niższym spalaniem no i bezpieczeństwem zwłaszcza na trasie przy wyprzedzaniu.

Poza tym wczoraj wybrałem się z kolegą nad Firlej rowerami mimo, że wiatr był silny udało nam się dojechać w 1h i 22m więc rekord i tak. Rower spisał się nienagannie. Woda ciepła piwo dobre, klimat dobry, a i samice też się jakieś kręciły, gorzej z kondychą, ale też prawie całość do końca dobrym tępem dojechałem, prawie bo straciłem 8 min do kolegi :P który znów pobił rekord bo z powrotem dojechałem w 1h 20m ja w 1h 28m. Na długich górach na trasie w czym najlepszy nie jestem zwłaszcza, że prawie na posotoju usnąłem i w ogóle nie miałem energi. Acz czystość wody do piaseczna się nie umywa. To chyba tyle, a jeszcze kupiłem nowe kierunkowskazy w zderzak, bo jeden mam uszkodzony, że jest na taśmę w środku, chciałem kupić jeden, ale pomarańczowy kolor sprzedają bez oprawek a mi głównie o to chodzi bo co mi z klosza, który też lewy ma zaczep ułamany, z gniazdami są tylko białe więc wziałem dwa, i musiałem kupić pomarańczowe żarówki x2, jutro pewnie będę montował, ale muszę też gniazdo na wtyczkę migacza lewego dolutować, prawy jest ok ori, ale głupo jeden pomarańczowy drugi biały więc drugi też zmienie, przy czym będzie to tylko plug and play ;) Coś tam się dzieje.. have a nice day.

edit. Jeszcze chciałem powiedzieć, że ocieplają mi blok od jakiegoś czasu, a w lipcu jadę nad morze, pomiam ocenę prac, a dąże do tego, że od tygodnia nikt się nie pokazał, strajk jakiś olali robotę, pewnie im nie zapłacili i nowych ludzi szukają..