Pokazywanie postów oznaczonych etykietą time travel. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą time travel. Pokaż wszystkie posty

sobota, 16 kwietnia 2011

Kandydatka nr 6 update

Jest to sytuacja dosc dla mnie znaczaca, dlatego tez postanowilem umiesic to na blogu. Otoz po pol roku, a nawet 7 miesiecy, nie widzenia siebie, spotkalem sie z M. Yeah I did it. Hell, I have nothing to loose. Nie zmienila sie zbytnio, ale ostatnio mielismy wlasnie dosc interesujace rozmowy na temat ze tak powiem dajacy nadzieje, wiec i do spotkania doszlo. Chodz bylo krotkie wiec nie zdazylem omowic wszystkich kwesti, a ze po powrocie spedzilem troche czasu w garazu z paroma uzywkami, doszedlem do wniosku, That I still care about her and stuff, miss her and shit. I powiedzielem co to to nie, nie bede sie angazowal ponownie jezeli nie wiem czy w ogole jest sens, ja juz mam dosc tego, wiec zaczelismy gadac poprzez internet, komunikator. It's a great invention. Na temat pewnej rzeczy co mi powiedziala mianowcie, najgorsza rzecz jaka moze uslyszec chlopak od dziewczyny na ktorej jej zalezy, i postawilem wszystko na jedna karte szczera i otwarta wymiana zdan. Anyway wyszlo ze po prostu na ten punkt w czasie oczekujemy od siebie czego innego, chodz wydawalo sie inaczej, ale prawda jest wlasnie taka. Wiec nasza znajomosc nasz "zwiazek" nie ma zadnego sensu, a ja zabawy w kolezenstwo/przyjazn nie chce juz uskuteczniac, przerabialem to, bylem tam. Zapytalem jej wprost, ale wymigala sie od odpowiedzi. Czyli mozna to uznac za koniec, badz poczatek konca. Nie wiem czy sie z nia jeszcze spotkam. Szkoda. Bo sama przyznala mi ze gdyby nie ta "afera smsowa" zlamala by sie i bylaby ze mna. I wszystko na to wskazywalo ze bedziemy w prawdziwym zwiazku. To ze sie nie udalo mozna porownac do spdajacego kamienia ktory nagle zatrzymal sie i zaczal leciec do gory. To ze nie jestesmy ze soba to wlasnie taka absurdalna i po prostu niemozliwa sytuacja, to porownanie calkowicie to oddaje. Po prostu nie moglo to sie nie udac, ale jednak zycie to dziwka. Nienawidze czegos takiego, dawac tylko powachac, tak jak osobie ktora nie jadla przez tydzien pomahac przed nosem kurczakiem z rozna, dac dotkac i powachac i zabrac.. to jest tak wkurzajace ze juz bym wolal zeby wcale nic nie bylo niz zeby setnej procenta brakowalo zeby udalo sie, w szkole tez tak mialem, kulem do matmy po 10h pisalem sprawdzian 1 punkta do dwojki mi zawsze brakowalo i to jest nie samowicie wkurwiajace, w szkole dochodzi jeszcze jeden fakt, ze dostajesz 1 a kules i sie starasz a inny co don't give a fuck, tez ma taka sama ocene, ale zawsze COS musi wszystko zpieprzyc. Dziwnym trafem sie sklada ze to nie jest moja wina. Wiec zycie to dziwka. Ja nie wymagam tego co chce, chcialbym chociaz sensowna odpowiedz na proste pytanie.. dlaczego ? To tez by mi wystarczylo. Chodz Doc Emmet L. Brown twierdzil ze wlasnie wynalazl wechikul czasu aby poznac odpowiedz na odwieczne pytanie.. Why...? Wiec raczej ciezko bedzie o odpowiedz, mimo wszystko domagam sie jej. So that's it.. to moj update na temat tej kwesti i szluz. Zakonczylbym bym to pewnym akcentem ale nie chce takich rzeczy upubliczniac ;)
Kiedy wrozycie kandatydatke no. 7 ? Opierajac sie na statystykach swoich nie mam sie czego obawiac, ale biorac pod uwage przewidywanie i szacowanie tej kwesti plus glowne czynniki, i porownojac z tamtymi.. raczej nie predko.. Kiepa chlodz moje 0.5 litre.. juz tylko 7 lat do konca naszego zakladu.


A tutaj taki dosc swiezy filmy pt. Ku**wa bo mnie zdmuchnie. W roli głownej
Mercedes 6.3 AMG

wtorek, 29 marca 2011

Podróże w Czasie, czyli dlaczego nie ma ludzi z przyszłości.

Witam. Naszla mnie ta ochota na gdybanie o podrozach w czasie i doszedlem do rozwiazania, dlaczego nie ma ludzi z przyszlosci, chcacych cos naprawic lub w celach czysto rozrywkowych, badz zarobkowych.
Otoz cofajac sie w czasie, jest wtedy 2 nas. Ten oryginalny i my z przyszlosci, zapobiegniemy wydarzeniu, ktorego nie chcielismy zeby sie stalo np mowiac sobie samemu o tym. Czyli dokonalismy zmiany niby wszystko luz, wsiadziemy w wehikuł wbijamy nasz adres powrotny, z ktorego przybylismy i czeka nas nie mila niespodzianka, otoz dalej bedzie 2 nas. Zostaniemy uwiezieni w tej lini czasowej. Bo skoro cos zmienilismy gdy probojemy wrocic to wydarzenia potoczyly sie inaczej, jestesmy w innej lini czasowej ktora sami stworzylismy. Skoro nie mozna do przodu to moze do tylu ? No bo logicznie myslac ta linia czasowa wtedy nie istniala wiec powinnno przeskoczyc do naszej oryginalnej, ale nie bo tuz po cofnieciu sie przybedzie kolejny 3 nasz odpowiednik, ktory wyruszal z naszej oryginalnej lini. Wiec nas troje bedzie uwieziona w jednej lini czasowej ktora probowalismy zmienic, 1 oryginalny, 2 my i 3 kolejny. Nie ma przeskoku do oryginalu po prostu linia powstaje wstecz, bo nasz odpowiednik wyruszy w czasie aby ja zmienic. Reasumujac nie doswiadczamy odwiedzin z przyszlosci bo kazdy ktory zechce cos zmienic zostanie uwieziony w nie swoim swiecie, w innej lini czasowej. Czyli owszem los zmienil, ale nie dla siebie, tylko dla odpowiednika z tej lini czasowej w ktorej sie znajdujemy. Samemu sobie nic nie poprawiamy, bo nie ma powrotu z tej lini czasowej jezeli cos zmienimy, obojtenie co, do naszej gdzie mozemy cieszyc sie swiatem po zmianach. Tylko bedzie skazany na smierc, bo my juz jestesmy w tym swiecie, nie mozemy pojsc do swojego domu pokazac sie komu kolwiek ani wplywac na otoczenie, czyli nie mozemy w tym swiecie zyc. No chyba ze jestesmy tacy wredni i zabijemy samego siebie i zajmiemy jego miejsce w tej lini czasowej, nikt nie mogl by odkryc ciala! I jestesmy starsi i tracimy ten czas z zycia o jaki sie cofnelismy.
Jest jeszcze jeden motyw po cofnieciu sie w czasie probowac zapobied zmiany lini przez samego siebie zeby wszystko potoczylo sie jak normalnie, bez naszej ingerencji, prosimy samego siebie aby nic nie zmienial wyjasniajac sytuacje, ale tez nic z tego bo nasz odpowiednik oryginalny bez naszej ingerencji i tak dojdzie do wniosku i cofnie sie w czasie zeby to zmienic co my chcielismy. I wtedy owszem nam udalo sie wrocic ale pozostaje problem ze ciagle jest dwoch nas my oryginalni i drugi ktoremu powiedzielismy aby nic nie zmienial, ale udalo nam sie wrocic, wtedy wiadomo drugi nie ma zycia, no bo jest tylko jeden i drugi musi sie poswiecic np zabic. doszedlem do wniosku ze jednak da sie wrocic, o ile w losowaniu nie wypadnie ze to my musimy zginac no bo jeden sie musi poswiecic. czyli nie dosc ze jeden z nas musi zginac to jeszcze NIC nie zmienilismy, cala ta zabawa okazala sie na marne. Jest tez opcja ze wtedy nastapi blad, czyli ze nie da sie nie zapobiedz temu wydarzeniu.ze co chwila bo po powrocie co chwila bedzie pojawialo sie dwoch z nas ktorzy powracaja do oryginalnej lini, a skoro czas jest wzgledny pojawilo by sie ich nieskonczenie wiele w sekunde, a czegos co jest nieskonczenie wiele nie moze sie pojawic w sekunde bo to nie ma konca, co doprowadzilo by to zniszczenia wchechswiata albo ogolnie doslownie wszystko, ze nie ma nic doslownie, zadnej materi niczego. Czyli moze byc zabezpieczenie istnieje taka teoria ze wczeschwiat skoryguje bledy i w momencie cofniecia sie zostanieni wymazani z egzystacji, zdezintegrowani ze nie zostanie z nas zaden nawet atom. W sumie ciezkie to jest jak teraz rozwazam rozne scenariusze.
Czyli reasumujac da sie cos zmienic o ile zabijemy samego siebie, odpowiednika ze zmienionej lini. Mysle ze nikt nie chcialby zabijac czlowieka, i to jeszcze nas i jeszcze ryzykowac ze nie uda mi sie zabic i sam moze zginac pokonany przez drugiego. Poza tym chyba nikt nie mogl by tego zrobic, wyobrazacie sobie cos takiego, cofacie zagadujecie siebie samego ten drugi jest podekscytowany szczesliwy itd i potem niczemu sie nie spodziewajacu wbic noz w plecy palnac go leb czy niewiadomo co jeszcze i ta swiadomosci ze umiera patrzac na nas w bolu wielkim smutku i cierpieniu nie rozumiejac dlaczego w najgorszy mozliwy sposob, zabity przez samego siebie umierajac tracac calkowite zaufanie do ludzi czyniac go tym ze brzydzil sie byc czlowiekiem ? Ja raczej nie.

Edit.
Chociaz dalej sie zastanawiajac mozna wplynac na bieg wydarzen.. pozostaje kwestia uwierzenia. Jestesmy uwiezieni, cofamy sie o ponad 100lat w przeszlosc kiedy jeszcze sie nie urodzilismy i zdazymy spokojnie umrzec zanim nasz odpowiednik sie urodzi, wtedy mozemy poinformowac ludzi zostawic notatki ze w tych wydarzeniach cos sie wydarzy zlego dla np ludzkosci, kleski itp. Pytanie kto uwierzy w gadki jakiegos czlowieka z przed ponad 100 lat, nie bylo by za bardzo tego jak udukomentowac biorac pod uwage tutejsze czasy czyli nasz lifetime, mowimy tu o roku np 1911r, a watpie czy chcielisby przezywac wszystkie wojny wiec cofenlisby sie zapewne o setki lat. Lub uciec daleko w przyszlosci kiedy nasz odpowiednik juz umrze, ale tez nie bedziemy mogli wziasc sobie po nim zycia z uwagi na linie czasow, lub np swiat nie bedzie instnial no multum moze byc.

Ogolnie rozchodzi sie o kwestie poswiecenia tylko i wylacznie dlatego nie mamy ludzi z przyszlosci nikt nie chce sie poswiecac, albo po prostu nigdy nie udalo nam sie zapanowac nad czasem, bo np nastapil jakis katahlizm i ludzkosc wyginela. Kazdy kto cofnie sie w czasie w sposob fizyczny zostanie wiezniem wszechswiata i nie ma z niego powrotu, do oryginalnej lini.

Istnieje inny sposob podrozy w czasie, ale wtedy podroznicy nie istnieja fizycznie tylko sa obserwatorami, bo nic innego nie moga zrobic. To w sumie moze tez wyjasniac zagadke duchow, jakis blad w urzadzeniu itp, lub mocniej naciagajac UFO.

Jest tez motyw ze istnieje tylko jedna linia czasowa, ale wykluczona ona mozliwosc podrozy w przeszlosc, ewentualnie skutkujaca wysadzeniem calego wszechswiata :E