Postaram sie po krotce opisac dzisiejszy dzien, jak wstalem to mowilem sobie co bym napisal na blogu ale bylo to ponad 14h temu takze ciezko bedzie.
A wiec obudzilem sie, znaczy obudzil mnie budzik jakos o 5.37. Zwloklem sie z lozka o 5.41. Rzucilem okiem na termometr ktory pokazywal 2 kreski powyzej zera. Pozostalo 19 minut aby stawic sie na miejscu pracy. Poszedlem do kuchni, pomyslalem nie chce mi sie i nie mam czasu jesc sniadania, zjem na przerwie w pracy za jakies 5h. Jakos o 5.51 weszlem do lazienki, chcialem umyc zeby.. ale niespodzianka, nie ma cieplej wody, jak i ogrzewania, bo wymieniaja rury i akurat musieli wylaczyc wtedy kiedy polowa spoleczenstwa wstaje do pracy. Gratulacje dla kogos. Bo akurat jak wstawalem to kaloryfer robil sie zimny. Kiedys mylem zeby tylko zimna woda nie widzialem w tym nic przeszkadzajacego, a teraz jakos musze miec ciepla wode do umycia zebow, starzeje sie. Umylem zeby, golenia zaniechalem, z racji na mojego straszliwego dola bo nie ma dla kogo wiec po co. Jakos o 5.57 wyszedlem z lazienki, ubralem sie i wyszedlem, bylo zimno i mglisto. W drodze do pracy staralem sie nie myslec o mojej sytuacji ale nie moglem, chcialem rzucic okiem na godzine, ale uznalem ze jest za zimno i nie chce mi sie wyciagac telefonu, zreszta nic to nie zmieni, i tak dojde na ta godzine co dojde. Pozniej jednak spojrzalem. Telefon pokazywal godzine 6.05. Musialem zmienic sobie tapete bo patrzenie na Nia wywolywalo ogromny bol i smutek, "powrocila laska z filmu pasujaca do thema" Odpalilem drugiego papierosa, dochodze do przejscia.. samochodow mnostwo, sobie mysle do czego to doszlo zeby czlowiek o 6.05 musial czekac na przejscie przez ulice. Na dworze bylo jeszcze ciemno, latarnie swiecily na pomaranczowo, i sztuczne swiatlo rozpraszaki sie jeszcze bardziej w panujacej mgle tworzac ciekawy krajobraz. co znow przypomnialo mi sytuacje, najpiekniejsza chwile w moim zyciu 10.10.10 i ten flash kiedy po jeszcze nie zakonczonym udanym dniu jechalem z nia samochodem w strone zachodzecego slonca a ona siedziala obok mnie. Nic wiecej nie chcialem od zycia poza takimi chwilami i tym ze wiesz ze jestes dla kogos potrzebny, i ta chemia magia, te male aspekty jak dotyk zapach, cieplo ust na szyji mizianie, noszenie na rekach, siedzenie na kolanach, isce za rece w nieznane aby tylko razem bez wzgledu na wszystko. po drodze widze jadalnie, pali sie swiatlo i sprzataczka zmywa podloge, sobie mysle no nie, znowu ta baba, co sie patrzy na ciebie jakby jej rodzine sie styropianem zabilo jak sie przejdzie po mokrej podlodze plus ma jeszcze pretensje i zamyka drzwi do jadalni, a ja musze i mam prawo z niej skorzystac, aby standardowo napic sie zimnej wody. W koncu to jest praca miejsce gdzie sie chodzi, a ona sobie musi podloge zmyc, jakby nie mogla tego zrobic pozniej. Doszedlem do pracy, ochroniarz na okienku patrzyl na mnie spod oka gdy na zegarze byla juz 6.10. Poszedlem na gore, na szczescie to nie byla ta sprzataczka wiec postanowilem zaryzykowac i wejsc, podloga mokra ale co tam szedlem przy scianie, poza tym kiedys sprzatalem w UK i tez jedna moich czynnosci bylo mycie podlogi i wcale mi nie przeszkadzalo ze ktos przejdzie, a tym bardziej w miejscu pracy, co ja mam kurwa latac bo ona sobie musi podloge umyc. Nalalem wody wychodze zobaczyla to, cos odburknela pod nosem i poszla.. a ja jej butle z plynem pomagalem odkrecic i kludke jej przecinanalem od szafki bo klucza zapomniala. Z kazda sekunda co raz bardziej sie stresowalem i balem, bo ona bedzie na dole, zaczalem sie trzasc, wzialem gleboki wdech, i postanowilem skupic sie na znalezieniu wspolpracownika i nie zwracac uwagi na nic innego. Kilka razy na pewno kolo niej przeszedlem ale odwracalem glowe prawie wybuchajac placzem, nie moglem jej zobaczyc. Mimo wszystko musielismy pogadac, w koncu doszlo do rozmowy, i niby, podkreslam niby wszystko jest miedzy nami jak bylo, ale nie mozemy pisac smsow do siebie.. A na pewno nie jest jak bylo. Chodzby zdaniem wypowiedzianym do mnie "boze, co ja Ci zrobilam..." Pytanie czy to przez to ze jej chlopak odkryl jej smsy ze mna, i ona juz nie wie czy go kocha czy nie, czy moze jak zrobic tak zeby nie skrzywdzic mnie i jeszcze takiego jednego ktory rowniez sie w niej zakochal. Ogolnie to maly zarys. Ma chlopaka ale nie jest z nim happy on ma na nia wyjebane.. Przyszla do pracy do tej samej firmy co ja.. I ja jak rowniez inny gosciu, ktory zreszta ma dziecko i jest sam tez sie w niej zakochal. Dochodze do wniosku ze w tych sprawach wiek nie ma znaczenia bo wszystko jest tak samo dziwne i nie zrozumiale jakby sie mialo po 14 lat, a tutaj mowa o ludziach doroslych, pracujacych od 22 lat wzywz. Ogolnie dobry material na brazyliska telenowele albo jakis film. W kazdym badz razie to co pisalem wczesniej, ona nadala sens mojemu zyciu i wszystko robilo sie tak jakby bylo nam przeznaczone sie spotkac i byc razem, te wszystkie znaki, rzeczy ktorych nie potrafilem racjonalnie wytlumaczyc, a ja zawsze wszystko potrafie wytlumaczyc. a ja nie jestem jaki taki oh przeznaczenie itd, cofnal bym sie w czasie o miesiac i opowiedzial o tym samemu sobie z tamtego czasu to bym sie sam wysmial w twarz. W kazdym badz razie dala mi cos czego nigdy wczesniej nie mialem i nie doswiadczylem, odkrylem po co zyc. Co sprawi, co da mi szczescie w zyciu. To jest cos niesamowitego, nigdy nie bylem na tak wysokiem poziomie w tych sprawach, to jest piekne i lepsze od kazdego narkotyku. I uzalezniajace, a co gorsza czego oczy nie widzialy tego sercu nie zal, ja teraz cos poznalem i nawet jak to wszystko jakos sie ustabilizuje, czas wyleczy rany to nie bede mogl byc z powrotem taki jak bylem, mimo ze wtedy bylem nie szczesliwy bardzo, to teraz nawet nie bede mogl powrocic do takiego nieszczescia, tylko bedzie jeszcze gorzej. Patrzac na to pozytywnie, zmuszajac sie do wyciagniecia pozytywnych aspektow, to poza tym ze spedzilem najpiekniejsze chwile w moim zyciu, moglem poczuc chodz raz ze zyje a nie istnieje i bylem szczesliwy, tak ja bylem szczesliwy, a nigdy przez cale moje zycie tego nie powiedzialem. To bylo zbyt piekne zeby bylo prawdziwe. To lekcja jest taka, ze nie warto tracic nadzieji bo nigdy nie wiesz co przyniesie jutro. Ja praktycznie juz podsumowalem swoje zycie, doszedlem ze nic dobrego mnie juz nie spotka, i w chwili najwiekszego zalamania w punkcie kulminacyjnym poznalem ja, i czuje ze to ostatnia szansa ktora juz przepadla i bynajmniej nie przeze mnie. Ktos powie ee, ee synek bo jak ja Cie odbije, to cie krew zaleje.. otoz gdybym wiedzial ze jest szczesliwa z tym chlopakiem to bym sobie darowal, ale tak jak ona mi to przedstawila to jej zwiazek z tamtym to jeden wielki smiech na sali, poza tym robila to co robila... shackowala mnie i przejela nademna kontrole, sprawila ze jest mi potrzebna do zycia i bez niej nie moge zyc. Tylko ta sytuacja jest taka w ktorej nigdy wczesniej nie bylem dlatego jest tak ciezko. Chcialbym miec jakis punkt zaczepienia, zeby moc wiedziec co dalej robic, takie zycie w niepewnosci jest frustrujace i nie do zniesienia, bo ja nie wiem co ona chce teraz zrobic, czy zostac jednak z tamty, czy wybrac ktoregos z nas, czy nie wybierac nikogo. Ale jak kiedys sie chwalilem mam dar i czasami potrafie widziec uczucia i emocje kobiet. Wiec, jezeli musze napisac co mysle to moja analiza jest taka. Ona sama nie wie czego chce.. jeszcze. Ale moglem dzisiaj odczuc to, ze nie chce nas skrzywdzic, czyli nie chce znami byc, a i jej zwiazek tez sensu nie ma. Chcialbym byc w jej sytuacji, zobaczyc jak to jest jak pare osob Cie kocha, czy bylbym w stanie wybrac czy co.. lepsze to niz bycie niepotrzebnym dla nikogo przez cale zycie.
Wracajac do dnia. Praca byla, wszystko to staje sie co raz bardziej chore, nawet dyrektorka sie czepia codziennie aby sie czepic, dobrze ze podchodze do pracy w miare powaznie i udalo mi sie ja zgasic jej wlasna bronia, czyli zasadami jakie sa.. wiec pozostal jej tylko atak agresji
"To na co Pan kurwa czeka ?!" chcialem powiedziec ze na oklaski. Poza tym ten jej zimny wzrok ze az ryja wykreca. Potem jakos to bylo, zlapalem ogromnego dola po przerwie, prawie sie rozplakalem ale udalo mi sie to ukryc. Zblizal sie koniec dnia, mielismy jeszcze pogadac, po pracy.. ale okazalo sie ze chlopak po nia przyjezdza mimo to wyszlismy razem, pytam sie czy mamy isc razem czy nie.. mowi jak chcesz, mowie ok to ide. Przeszedlem kolo niego nawet na niego nie patrzac sie probojac odpalic papierosa, ja poszedlem w kierunku domu, ona wsiadla do samochodu i pewnikiem odjechali nie odwracalem sie to nie wiem. Pomyslec ze 2 czy 3 dni wczesniej uscisenismy sobie dlon na przywitanie, bo wpadl do pracy do niej.. To bylo wtedy takie dziwne uczucie i mi sie smiac chcialo i ta gra bajera, ze dobra to ja ide bo juz 15 po czesc. Wydaje mi sie ze pomalu zaczynam sie naprawiac i leczyc. Ale roweru to nie zdzierze gdy do niej pojechalem to zlamala mi sie rama a wczoraj na zlamanej pojechalem po ziarnko fantazji to jeszcze mi opone i detke rozwalilo. Pierwszy raz moge to powiedziec, ze moj rower nie zyje, po tylu latach it can't be fix. Dzwonilem w sumie dzisiaj do producenta ramy i rzekomo maja cos takiego, bo sklada sie ona z dwoch czesci i rzekomo maja wyslac mi za 40zl plus 25zl przesylka.. ciekawe. Ten model ramy co posiadam jest z 1998r.
Potem po pracy wrocilem do domu, wypilem piwo, zjadlem obiad, chcialem sie wykapac i przypalic, ale ze nie bylo jeszcze cieplej wody poszedlem spac i spalem, bo ja wiem z godzine obudzilem sie mialem sen ktory potem przeszedl w LD, dotyczacy wlasnie tej nieszczesnej sprawy. Nie wiedzialem co robic. Postanowilem poszukac ile i jacy ludzie chca popelnic samobojstwo i o tym pisza. Zazwyczaj sa to nastolatkowie w wieku gimnazjalnym ktorzy maja problemy z rowiesnikami. Malo dojrzalszych ludzi poza gosciem ktory specjalnie zalozyl strone. chcesiezabic.pl i opisal jego zycie itd. Ma 26 lat. Pozniej traiflem na blog kominka. Gdzie na traiflem na insteresujacy wpis, do ktorego odyslam KLIK. I warto przytoczuc tutaj fragment Od 17 marca 2006 r. otrzymałem 322 maile od osób, które weszły na tę stronę z zamiarem popełnienia samobójstwa, ale zrezygnowały z tego po przeczytaniu poniższego tekstu ;-) No i co napisalem cos jej na komunikator ale nie odpisala na to, a byla bo ma zmieniony opis, poza tym mowila ze dzisiaj pogadamy na komunikatorze. Widac nie.. Co poza tym, zastanawiam sie czy dzisiaj przypalic, od tak, dla jaj. Jutro mam wolne, na rower nie pojde bo nie mam. Pewnie samochodem gdzies pojade, ale nie tam gdzie z nia, co zawsze tak sam jezdzilem bo przywola to wspomnienia bedzie zbyt bolesne i bedzie pustka ta.. chociaz moze warto powspominac.. nie wiem. Jak o tym pomyslalem zeby tam skoczyc i odtworzyc wszystko to mi sie smutno zrobilo. God.. so sad again.. musze pomyslec o czym innym. Podobno gniew przytlumia depresje.. ale na co to sie wkurzyc, na cene paliwa, przeciez to takie prymitywne aby rzucac sie o cene wahy. Napisac moze podkreslic, ale nic to nie zmieni przeciez, ale to nie powod zeby sie od tego wkurwic. Na wolny(zle dzialacy) internet? Znudzilo mi sie wkurwiac na to. Nie mam na co.
To smutne, ze ludzie chca sie zabic tylko przez problem z usmiechem, a raczej jego braku na ich twarzach, niby taki banal a z drugiej strony taka znaczaca rzecz, albo to ze jak jestes smutny przybity to nikt Ci nic nie powie, a jak sie usmiechasz to zaraz sie pytaja co sie stalo, czy cos piles, paliles.. absurd. Co do jutrzejszego wypadu samochodem, to nie wiem czy powinienem. Ktos moze przezemnie zginac. Bo jestem "suasajdo" Rozpedze sie do V max, strzeli tylna opona i co, a ma prawo jest sparciala, ma prawie 9 lat i z 3mm bieznika. wjade w kogos, i bedzie tragedia. Albo znowu mnie najda takie przemyslenia jak kiedy ze wystarczy jeden ruch reka malutki aby nagle zginac jadac po obowdnicy i zmieniejac pas ruchu na inny. Czasami tak mam, ze zdaje sobie sprawy, ze wystarczy tak malo aby zginac i mnie cos korci w srodku aby to zrobic, i nie dlatego ze chce sie zabic, tylko jakby cos przejmowalo nademna kontrole i moje cialo robilo to samo. Raz jak jechalem tak mialem, ze az sie spocilem zeby przestac o tym myslec. Zeby tego nie robic, bo wiedzialem ze takie myslenie moze spowodowac blad. Nie moglem nad tym zapanowac a to bylo z rok temu jakos. Ale lubie jezdzic samochodem to nagram sobie nutki rock and rolla dam glosno i pojade sobie gdzies.. moze sie spale, jazda bedzie ciekawsza.. Czuje to jak to pisze,tego posta, to pomaga, zaczynam sie leczyc..trzeba dzisiaj jakis film obejrzec, pytanie jaki.
wtorek, 12 października 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz