Wlasnie wrocilem z przejazdzki rowerowej, pojechalem na standardowo na bluszczowa, spotkalem sie z mj, bylo przyjemnie i sympatycznie, milo po prostu. Potem spotkalem sie z kolega bo sobie nowy rower kupil za 2 tysiace. Unibike Filte, 2010r. przebieg 00000km. Dla porownania moj ma juz ponad 45000km. Przejechalem sie itd, gadka szmatka, potem mowie dawaj sie scigamy, zobaczymy czy mnie zrobisz, nie doceniasz mojej maszyny. Stajemy, poszlismy, wygralem z duza przewaga.. kumpel sie tlumaczy, a bo ja jeszcze przerzutki mialem zle ustawione :E A ja LOL, a ja mam zcentrowane kolo i mi ociera o rame i co. Potem druga proba znowz pieknie rozgromiony, najpierw przez 2 sek rowno i potem jak wyrwalem to unibike zostal daleko w tyle. A kolega jeszcze 2kg lzejszy. A rower jego wazy tyle co 1/3 mojego. I Filte przegrany.. zrobilem go swoja redeckowa 12 letnia maszyna, z nowka Filtem z 2010r za 2K.. I ja jestem mistrzem.. Kumpel sie tlumaczy, a bo Ty wieksza pare w nogach masz.. Srarara. Jak nim jezdzilem to tez stwierdzilem ze cos tak idzie nie najlepiej. Fajne to uczucie.. Wygrana podwojna i udowodnienie, ze moj wlasnorecznie zbudowany rower, robi nowy potencjalnie dobry sprzet i to robi o sporo. Plus jeszcze to ze kumpel zgaszony, bo nowka rower a tu przegrana! Ha..
poniedziałek, 6 września 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz