niedziela, 19 czerwca 2011

Miota nim jak szatan!




Jeden z lepszych filmików na YT jaki widziałem. Sama treść i dialogi... można się nad nim rozwodzić godzinami. Podwójny fail, próba wyśmiania ks Natanka, która zrodziła nowym tekstem "Miota go jak szatan". Sama akcja, dachująca laweta z BMW zrobionym do driftu, i kwintesencja polskości, czyli przekleństwa w niesamowitej liczbie. A to wszystko w 24 sekundach.
"-Pijesz?

-Nie
-Palisz?
-Nie
-Narkomania ?
-Nie
-A może drifting ?
-Tak ! Jak diabeł nim rzucił na lawecie i obracał jak wskazówkami zegara.
"

Wczoraj przez 5h zyskał ponad 2000 wyświetleń, potem yt usunęło i ludzi zaczęli wrzucać i od nowa i cały czas YT kasuje, sam wrzuciłem na swój kanał, z ang tytułem może się utrzyma.




czwartek, 16 czerwca 2011

Clutch on the floor

Mam sprzęgło, a dokładniej jego tarcze, na podłodze stąd pomysł na temat i postanowiłem napisać parę zdań.
Przedwczoraj oddałem auto na warsztat, ponieważ sprzęgło się już mocno ślizgało i nie było jazdy, więc poszło do wymiany jak i ewentualnie kilka innych rzeczy. Ze sprzęgła tylko tarcza okazała się być zjechana, okazała się być jak wszystko jeszcze ori VW Audi firma Luk i taka sama powendrowała jako nowa, czyli mam praktycznie nowy oryginał. Przy okazji do skrzyni powendrowały nowe uszczelki ponieważ pociła się już odkąd kupiłem auto, również została wymieniona chłodnica, gdyż ciekła a jazda na cieknącej może spowodować wydmuchanie uczszelki pod głowicą a tego bym nie chciał. Stara również była ori VW Audi. W zasadzie tyle. Mechanicy bez wyobraźni wyciągając skrzynie, zapomnięli o lince prędkościomierza i ją wyrwało z gniazda licznika i wciągnęło do komory silnika. Na szczęście jest to tak zaprojektowane, że nic się nie połamało. Dostrzegłem to od razu po otwarciu maski, na szczęście udało się mu włożyć bez ściągania połowy przodu, chodź mam pewne zastrzeżenia bo płynnie nie chodzi a raz zatrzymała mi się na 38km/h. Przy okazji sprzęgło bierze od razu czego okropnie nie cierpie i nie lubię tak jeździć jest mi nie wygodnie i dyskomfort. chodź luz na lince jest to mimo wszystko. Trzeba zrobić większy żeby trochę luzu było zanim zacznie brać. Poza tym pyka przy wysprzęglaniu ale być może kwestia ułożenia, w końcu nowe. Może kupię jeszcze nowe opony na tył, oczywiście leżaki magazynowe bo na nowe, że nowe mnie nie stać.. 500zł za dwa kapcie to za dużo a tak mnie wyniesie nie całe 200zł, nowe opony z tym, że leżały po prostu. No i tylne amortyzatory również są do wymiany. Najważniejsze że sprzęgło się nie ślizga co owocuje lepszymi osiągami i niższym spalaniem no i bezpieczeństwem zwłaszcza na trasie przy wyprzedzaniu.

Poza tym wczoraj wybrałem się z kolegą nad Firlej rowerami mimo, że wiatr był silny udało nam się dojechać w 1h i 22m więc rekord i tak. Rower spisał się nienagannie. Woda ciepła piwo dobre, klimat dobry, a i samice też się jakieś kręciły, gorzej z kondychą, ale też prawie całość do końca dobrym tępem dojechałem, prawie bo straciłem 8 min do kolegi :P który znów pobił rekord bo z powrotem dojechałem w 1h 20m ja w 1h 28m. Na długich górach na trasie w czym najlepszy nie jestem zwłaszcza, że prawie na posotoju usnąłem i w ogóle nie miałem energi. Acz czystość wody do piaseczna się nie umywa. To chyba tyle, a jeszcze kupiłem nowe kierunkowskazy w zderzak, bo jeden mam uszkodzony, że jest na taśmę w środku, chciałem kupić jeden, ale pomarańczowy kolor sprzedają bez oprawek a mi głównie o to chodzi bo co mi z klosza, który też lewy ma zaczep ułamany, z gniazdami są tylko białe więc wziałem dwa, i musiałem kupić pomarańczowe żarówki x2, jutro pewnie będę montował, ale muszę też gniazdo na wtyczkę migacza lewego dolutować, prawy jest ok ori, ale głupo jeden pomarańczowy drugi biały więc drugi też zmienie, przy czym będzie to tylko plug and play ;) Coś tam się dzieje.. have a nice day.

edit. Jeszcze chciałem powiedzieć, że ocieplają mi blok od jakiegoś czasu, a w lipcu jadę nad morze, pomiam ocenę prac, a dąże do tego, że od tygodnia nikt się nie pokazał, strajk jakiś olali robotę, pewnie im nie zapłacili i nowych ludzi szukają..

piątek, 10 czerwca 2011

Motoryzacyjne Fakty i Mity: Akumulator


Postanowiłem napisać coś takiego. Być może komuś się przyda. Do rzeczy:
Niska temperatura, nie zabija akumulatorów mimo, że może tak wyglądać, gdyż większość akumulatorów "pada" w zimie, lecz ciepło! W akumulatorze zachodzą reakcje chemiczne jak w ciele człowieka lub w czymś żywym, gdy temp jest wyższa tym szybciej zachodzi reakcja, która jest żrąca, kwas który "żre" płytki i uwalnia elektrony, więc akumulator ulega zużyciu podczas wysokiej temperatury (np upały w lato, gdzie w komorze silnika panuje wysoka temperatura, lub usterka alternatora co może ten akumulator dodatkowo nagrzewać.) lecz nie zauważasz, że coś jest nie tak dopóki wydajność akumulatora nie spadnie. Niska temperatura spowalnia reakcje, więc i wydajność spada i wtedy zauważasz, w pierwszą chłodną noc lub dzień że auto słabo kręci. To nie wina zimna! W zasadzie przechowywanie akumulatora w niskiej temperaturze jest korzystne i sprawia, że będzie działał dłużej, chyba że jest to minusowa temperatura i aku zamarznie.
Następna rzecz. Trzymanie akumulatora w pełni naładowanego, sprawi, że będzie działał długo. Gdy akumulator się rozładuje przechodzi proces gdzie kwas "przyczepia" się do płytek, a im dłużej tak pozostanie tym gorzej dla akumulatora, wtedy nie będzie mógł już odzyskać swojej dawnej formy, a nawet może się zdarzyć, że nie będzie można go już naładować, i nawet 1 roczny akumulator może nadawać się już do kosza. Również za niski poziom kwasu w akumulatorze, może go zabić. Kiedy cele są narażone na działanie powietrza, płytki się utleniają, a to je niszczy. Alternator, który przeładowuje akumulator dawając zbyt wysokie napięcie, również zabija akumulator, głównie poprzez przegrzewanie go, przez co nawet może wybuchnąć.
Kolejną rzeczą, która zabija akumulatory jest poddawanie go długim cyklom rozładowania i naładowywania, akumulator samochodowy nie jest jak akumulatorek do aparatu cyfrowego lub mp3tójki, nie wytrzyma tak wielu procesów rozładowywania i naładowywania, dlatego jak wspomniałem wyżej trzymanie aku w pełni naładowanego jest najkorzystniejsze. Za każdym razem kiedy akumulator wydziela elektrony, kwas zjada cele. Wtedy za każdym razem kiedy jest ładowany, część "stuffu" który jest w kwasie, jest z powrotem oddawany do kwasu i cele w jakimś stopniu się odbudowują, ale nigdy do tego stopnia jak były przedtem. Więc akumulator wytrwa najdłużej, kiedy jest jak najbardziej naładowany i nie jest poddawany wielu długim obciążeniom jednocześnie takim jak włączeniem wielu elektrycznych rzeczy w aucie na raz. Typu światła, radio, klimatyzacja, wycieraczki itd. Co prawda robią też akumulatory które są wielo-cyklowe, ale nawet taki akumulator wytrzyma dużo dłużej kiedy nie będzie poddawany takim obciążeniom przez co nie będzie mocno rozładowywany między ładowaniami.
Twój akumulator może być w 100% wporządku, ale pewnego dnia możesz wsiąść do samochodu, włączyć zapłon, zapali się parę kontrolek, ale gdy przekręcisz kluczyk, nic się nie dzieje. Co się stało ? Jest możliwe, że akumulator może nagle popełnić samobójstwo. W akumulatorze jest 6 cel, każda produkuje około 2.1V, każda cela, jest ze sobą połączona i nad poziomem kwasu jest mały ołowiany most, po dwa na każdą cele, które nawzajem się dotykają zamykając obwód. Czasami te małe mosty pękają. Co tłumaczy dlaczego Twój akumulator nagle padł.
Kolejną rzeczą, która wpływa niekorzystnie na akumulator jest joyriding. Czyli "ostre" agresywne jeźdzenie samochodem, często nie po asfalcie tylko po drogach polnych lasy itd, gdzie jest nierówno, chodź na polskich drogach rzadko idzie odczuć różnicę ;) Możesz mieć klilkuletni akumulator któremu nic nie dolegało, i po kilku tygodniach takiej jazdy, bez widocznych uszkodzeń akumulatora, Twój aku padł, albo się szybko rozładowuje. Otóż na dole każdego akumulatorem jest miejsce na "syf", który odpada z cel. Podczas joyridingu, zanieczyszczone cząsteczki mocno się tam obijają i dostają się między cele a izolator co powoduje rozładowywanie się akumulatora, więc ostra jazdy może zabić nawet dobry akumulator. Nigdy nie wyrzucaj na śmietnik zużytego akumulatora, zawiera kwas i nigdy nie wiesz gdzie skończy, jak również ołów, który też jest szkodliwy. Są też coś warte, warto po prostu je oddać na złom a możliwe, że wpadnie nam trochę gorsza.
Prawdą jest też, że akumulatory mogą wybuchać. Mogą nawet zrobić to same z siebie kiedy nic się przy nich nie majstruje. Mogą też wybuchnąc np kiedy masz zdjęty korek i podłączasz prostownik albo odpalasz silnik. Wtedy tlen dostaje się do środka miesza się z wodorem, pojawia się iskra i bum. Możesz nawet osielpnąć. I uważaj na kwas. Kiedy dostanie się na Twoją skórę z początku może się wydawać, że nic się nie dzieje, lecz po tem po paru minutach zaczyna mocno piec, lepiej go odrazu zmyć. Kiedy wyląduje na Twoim ubraniu możesz niczego nie zuważyć, ba możesz nawet chodzić w ubraniach cały dzień dalej o tym nie wiedząc, będą miały plamy, ale następnego dnia kiedy je wypierzesz po prostu się rozpadną.
Kiedy akumulator ma za mały poziom kwasu, powinieneś dolać wody destylowanej! Od zwykłej wody trafi go szlag, natomiast nie powinno się dolewać kwasu! Chyba że wyciekł. Otóz. To co wyparowuje to woda, a elektrolity są bardziej skupione. Więc dolewając wody destylowanej, przywracasz normalny stan.
Plus mała wskazówka w zimie przy minusowych temperaturach, zawsze warto mrugnąć klika razy długimi światłami, aby pobudzić akumulator poprzez wywołanie rekacji chemicznych, przed odpaleniem które jest ogromnym obciążeniem dla aku. Robiąc to najpierw wtedy aku lepiej będzie kręcił. Sprawdzone i działa. Jest podobnie jak z nami, jak wstaniemy nie potrafimy pracować na 100% naszej wydajności, dopiero jak się rozbudzimy.
Tyle pozdrawiam. Mam nadzieje, że komuś się to przyda

Sorry za lekki chaotyzm ale opierałem się też trochę na zagranicznym materiale, które musiałem przetłumaczyć, ze słuchu na dodatek, co tłumaczy dziwny styl :D

niedziela, 5 czerwca 2011

Shields drop 30%, czyli uważaj na promienie słoneczne w Polsce

W zasadzie jest to temat z początku kwietnia, ale uważam go na tyle ciekawy że postanowiłem o nim napisać zdanie czy dwa.
Jak wiadomo Ziemie ochrania tak zwana powłoka ozonowa, którą mówiąc prosto można nazwać naturalną osłoną naszej planety chroniącą przed promieniowaniem ultrafioletowym. Ale jak wiadomo wszystkie się zmienia/psuje/zużywa i tak też mniejwięcej się stało z tą osłoną nad Polską..
W historii pomiarów, ilość ozonu w dolnej stratosferze Ziemi jeszcze nigdy nie była tak niska, jak w marcu 2011 roku. Mimo silnych nacisków międzynarodowych organizacji oraz zauważalnego spadku emisji szkodliwego dwutlenku węgla, dziura ozonowa nadal się powiększa.

W Polsce wydajność osłony spadła o 30%. czyli dostajemy 30% więcej szkodliwego promieniowania, nad Antarktydą aż o 70%! Już w marcu pierwsze promienie słoneczne działały na nas tak samo jak w środek lata na upalnej plaży. Co ciekawe naukowcy wcale do końca nie wiedzą dlaczego tak się dzieje, są to tylko teorie. Za krótko żyjemy na tym świecie aby mieć o tym dostateczną wiedzą.
Pisze to jako przestrogę żeby uważać na słońcę, sam w tamtym roku byłem przez parę h narażony na bezpośrednie działanie słońca w lipcu i skończyło się to udarem. (ogólnie zmęczenie i nie przyjmene uczucie plus to, że nasze chłodzeniem organizmu dostaje BSoD-a mówiąc infromatycznie) Czyli nas organizm naturalnie się nie ochładza czyli się nie pocimy, można od tego umrzeć, a dodać fakt, że w pokoju było 40 stopni było baaardzo nie przyjemnie.. pamiętam dzień kiedy się obudziłem i poczułem na swoim ciele pot, to była jedna z najwspanialszych ulg jakich doświadczyłem. Było mi 100 razy chłodniej. A normalnie się tego nie odczuwa. Także zalecam dobry ubiór to jest coś na głowę, koszula z rękawami, nie bezrękawniki i ogólnie unikać dłużego przebywania na słońcu. Sam nie jestem zwolennikiem opalania a i tak dość często nad morzem kąpie się w czapce, a czasami nawet w koszuli. Także strach się bać co będzie w to lato jak już teraz w czerwcu temperatury dochodzą do 28 stopni C. Sam nawet teraz o wschodzie słońca o 7 rano na klatce wystawiłem rękę na słońce to czułem dość mocne ciepło. Ogólnie czuć, że słońce bardzo mocno grzeje. Sam to zauważyłem.

piątek, 3 czerwca 2011

Pozdro dla zasłużonych.

Dziejszy dzien, moze nie byl moim idealnym dniem, ale nie byl tez zlym dniem. Moglbybyc lepiej, ale moglo byc tez gorzej. I mimo to ze spedzilem go dosc podobnie jak kazdy dzien, to ma w sobie cos wyjatkowego, czego nie mial zaden inny. Otoz pierwszy raz odkad ukonczylem 18lat, nie pilem alkoholu w dniu swoich urodzin! Cool. Tylko, ze to wino w lodowce troche kusi, tak chocby lampka, ale 3 czerwca zostalo jeszcze dokladnie 14 minut takze... :E
Jak zwykle co roku dostalem zyczenia od osob od ktorych najmniej sie spodziewalem (pomijajac kilka osobistosci).. takze normalka :D tak jak podejrzewalem nazwijmi ją "Szóstka" albo Six to tak bardziej z BSG sie kojarzy, zyczen mi nie zlozyla, ale nie ma tutaj szoku. Co zalozylem sobie to to, ze jak mi nie zlozy to ja olewam juz po calosci. Caly ten "zwiazek" byl od poczatku skazany na porazke. Idealnie pasuje tutaj stary cytat "To bylo zbyt piekne aby bylo prawdziwe". Ok, troche sobie ponarzekalem, jakze bym 3 groszy na ten temat nie wtracil, ale jeszcze w zasadzie nie skonczylem.
Bo od "Trójki" też pamięci o mnie nie uświadczyłem i to było troszkę lekkim zaskoczeniem ale nic. No chyba, że w przeciągu 5 minut pozostałości dzisiejszego dnia, ale to raczej nie realne :P
Od "Piątki" też nie :D Ale to w ogóle na to nie liczyłem, chodź jakby były była by to niespodzianka.
Zastanawiam sie czy nie isc teraz spac, bo zmeczony ciut jestem bo i sie dzis nie wyspalem, (poszedłem spać koło 7.00 rano, wstałem o 14.00) jak rowniez pomyslu na film nie mam. Jesc tez mi sie nie chce, a filmu ogladac tak bez czegos do jedzenia/picia na poczatku, to ja nie umiem, chyba ze w kinie. W zasadzie wracajac do tego co robic to w chwili obecnej za bardzo mi sie nic nie chce.

Planuje tez budowe ladowarki do komorki na baterie sloneczna i zamiesic tutaj opis jak to zrobic. Nic nie obiecuje ale moze sie za to zabiore.
Zabieram sie tez do napisania dosc ciekwego a w zasadzie dosc ciekawych wpisow nt Jak byś zmienił Polskę, gdybyś nią rządził i wszystko co powiesz tak będzie. Oczywiście w granicach rozsądku. W zasadzie juz 2 razy zabieralem sie za pisanie, ale jakos nie mialem weny.
Ok, bede konczyl.
3majcie sie

----
Edit 4 czerwca 21.32 zuli. pisałem komentarz na demotach, ale demota usunęli a się naprodukowałem więc muszę gdzies wkleić padło na bloga
Ja w ogóle nie piszę prawie smsów od grudnia 2007 roku wysłałem ich 1515. To wychodzi srednio, jakieś 36 na miesiac. Z tym, ze dobre 400 szt to bylo 2 miesiace kiedy bylem zakochany i sie co róż pisało. W maju wyslalem np 17. w kwietniu 45. W marcu 16. W lutym 23. W styczniu 18.
W czerwcu na razie 2.

Po co to piszę bo mi się nudzi :P

czwartek, 2 czerwca 2011

upał

Ale miałem idealny i długi sen, nigdy tak długiego nie miałem.. Dokładnie już nie jestem w stanie określić, gdyż był bardzo długi cholernie rozbudowany szczegółowy z mnóstwem postaci i wydarzen. W sumie serial by można było z tego zrobić.. bardziej jako horror. ale był fajny. Wiem dziwne. Był tak rozbudowany, że nie jestem w stanie tego przelać na kartkę papieru nawet jakbym wszystko pamiętał, bo nie potrafie dobrać słów i zdań. Zaczynając od suszu marihuany który we śnie miałem i był schowany kończąć, poprzez apokalipse inaczej armagiedon jak do babka kiepska mawiała, martwych ludzi, wrogów, rodzine, i osób mi drogich, nawet mój kochany piesek, który już od roku śpi. Nie wyjaśnionych zjawiskach fizycznych, których nie mogliśmy wstanie zrozumieć i tak na prawdę nikt nie wiedział co się stało... było jakieś promieniowanie, mieszające w Twojej głowie, plus jeszcze chyba jakieś eksplozje bo na dworze nie było śłońca i było prawie szaro.. ale nie było wybuchu nuklernego ani zimy nuklearnej to było coś innego. Z czasem udało nam się ocalałym wyjść z jednego miejsca i powrócić do domów, rodziców nie było gdzies jakby pojechali i większość ludzi gdzieś znikła lub pojechała, szukałem w moim dawnym domu, czegoś do jedzenia i znalazłem swojego psa. Który przez cały tam był, ledwo chodził i jakby nie kontaktował do końca z obecnym świateł był jak hmm zombie. Wszyscy byli trochę podobni.. pamiętam, konwersacje w naszym schronie wcześniej, pamiętam plasterki sera topionego jako pożywienie, pamiętam że szukałem marihuany, szukałem, a wszystko zostało w aucie, bo mieliśmy gdzieś jechać, wszyscy gdzieś się zbierali, jechać bez powrotu i wszystkie moje rzeczy najpotrzebniejsze i najszybsze do wzięcia zostały w samochodzie ktorego nie było. W domu na szczęście znalałem trochę THC w miejscu, resztkę z INNEGO SNU!!! :E winnym śnie tam miałem kiedyś tam i w tym znalazłem. Potem pamiętam, że były jakieś wyprawy nie wyprawy żeby odgadnąć WTF się z nami dzieje. Z ludzmi się chodziło i coś było nie tak, jakiś inny świat.. potem chyhba gdzieś szedłem prowadziłem grupę ludzi i weszliśmy do jakiegoś starego opuszczonego budynku trzeba się było schylać szło się z pochodniami. I odkryłem, że czegoś nie ma.. chodziło o coś pod ziemią, co zawsze jest, a teraz tego nie było, ale nie pamiętam co. Zeszliśmy po jakieś drabinie i zostaliśmy zaatakowani. Byli to jakieś postacie w srebrnych płaszczach i oddychali policzkami. Mięli jakby skrzela. i ogólnie krew i nieprzyjemny widok, chcieli nas zabić, wkładali nas do jakiegoś drewnianego średniowiecznego narzędzia i wiem, że kogoś tam chcieli zabić pomału najpierw odcinając mu stopę i wiem, że ja zacząłem coś gadać. Z nimi i potem mam nie jasność bo brakuje mi drugiego rozdziału... w którym ktoś jakby po nas przyleciał czy przypłynął.. że miał nas uratować czy coś, a potem się okazało że lipa i wróciliśmy na swoje miejsca. Nie wiem potem wiem, że u jednego z nich.. znaczy bo ktoś mnie budził i wyszedłem trochę rytmu więc sobie dodałem do snu jeden element tworzący go dalej samoistnie czyli pilota do skoczka kałużowego :E Którego zauważyłem w ręce jednego z tych ludzi. I było, że coś mieliśmy uciekać, że wiedziałem kim oni są, a onie nie podjerzewali, potem jakieś sceny w kosmosie nie wiem w jakim czasie, jakieś potem cofnięcie się w czasie jakąś kartkę z imieniem NATASHA zapobiegającej katastrofie... nie wiem ciężko mi to określić.