czwartek, 27 sierpnia 2009

Szkola: Decydujace Starcie - I WIN !!!

Hello and welcome. Internetu, z nplaya wciaz nie mam, takze wciaz od powrotu z nad morza nic nie pobieram. Ucieklo mi pare odc TG no i nie moge kontynuowac Ultimate Survival, nie wspomanajac o jakims filmie. Tyle slowem krotkiego wstepu.
W dniu dzisiejszym, a w zasadzie wczoraj mialem egzamin poprawkowy z j polskiego. Mozna powiedziec, ze byl to najbardziej znaczacy, pod wzgledem majacy wplyw na dalsze zycie egzamin w moim zyciu. Powiem krotko.. walka byla ostra, a mi braklo amunicji.. ostatnia bitwa w tej wojnie. I mimo, ze przegralem wczesniej bitwe to wygralem wkoncu ta WOJNE! Ktora pochlonela 13 lat z mojego zycia, a zyje 20. Mowiac doslownie, bez metafor SKONCZYLEM SZKOLE!! i szczyce sie srednim wyksztalceniem. :) Wkoncu moge jak to mowia move on, czyli isc na przod, zamknalem najgorszy rozdzial mojego zycia.
Jak wygladala ta ostatnia bitwa ? W zasadzie nie chce mi sie opisywac, nie widze za bardzo w tym celu.. wypracowanie 60 min, to zajelo mi 56 min, pozniej 3 pytania ustne, ktore sie losowalo i gorszych wylosowac nie moglem, ale cos tam powiedzialem.
Po za tym to odswiezam sobie serial Farscape. Ku memu zaskoczeniu i uciesze, nie wiele pamietam z pierwszego razu i mam podobne emocje jakbym ogladal first time. Dzis ostro wjechalem w sezon 3 z 4, konczac na jakze wzruszajacym odcinku, w ktorym to umarla Zhaan. Chodz umarla to za malo powiedziane, oddale swe zycie, zeby ratowac reszte.

Z dnia dziejszego wynioslem tez jedna wazna lekcje.
Jak zjesz cebularza nigdy nie pij po tym piwa ! Jest wtedy tak ochydne, ze ma sie ochote je wypluc.

piątek, 14 sierpnia 2009

Poprawa polskiego.. part I - Przedwiosnie

Dzis rozpoczalem nauke do poprawy polskiego. Dnia dzisiejszego tez wymianiony mialem uklad wydechowy w Goferku, ale zadowolony nie jestem. Ale wracajac do meritum. Obecnie wlasnie powtorzylem Przedwiosnie Zeromskiego i aby sobie utrwalic napisze teraz streszczenie. Bedzie ono krotkie, wkoncu to ja pisze.

Byl sobie czlowiek o imieniu Cezary Baryka, mial ojca Seweryna Baryke i matke Jadwige, ktora cale swoje zycie spedzila w Rosji, ale duchem byla w Siedlcach. Nie umiala nawet dobrze mowic po rosyjsku. Ojcec Cezarego byl urzednikiem. Mieszkali w miejscowosci o nazwie Baku.
Wybuchla pierwsza wojna swiatowa, wtedy to Cezary mial lat 14. Jego ojciec zostal powolany do wojska, pozniej przestaly przychodzic od niego listy, matka nie mogla dac sobie z nim rady, zaniedbywal nauke, wkoncu zostal wyrzucony z gimnazjum za pobicie dyrektora. W 1917 roku wybuchla rewolucja, w Baku doszlo do krwawych zatargow miedzy Tatarami a Ormianami. W miescie zapanowal chaos. Cezary byl entuzjasta rewolucj, uczestniczyl np w samosadach, lecz po pewnym czasie, widzac krzywde niewinnych ludzi, np jego matki, ktora poniosla smierc, zaczal sie zastanawiac nad tym. Baku popadlo w skraja nedze, Cezary byl zmuszony do zakopywania zwlok. Wtedy to odnalazl go jego ojciec, ktory przeszedl na polska strone walczac w legionach Pilsudzkiego. Chcial zachecic syna do wyjazdu do Polski, wiec opowiedzial mu o tzw Szklanych Domach, wygodnych, czystych, w ktorych realizowala sie zasada rownosci i sprawiedliwosci.
W czasie podrozy Seweryn zmarl i Cezary zostal sam, przed smiercia ojciec przekazal mu adres do Szymona Gajowca, ktory mieszkal w Warszawie. Gdy Cezary przybyl do polski doznal rozczarowania gdy zobaczyl nedzne i brudne zydowskie miasteczko. Zapytal w myslach do ojca, gdziez sa te twoje szklany domy ? W Warszawie po uzyskaniu pomocy Szymona Gajowca, ktory zajmowal wysokie stanowisko, zaczal studia medyczne. Po wybuchu wojny polsko-radzieckiej wraz z kolegami wstapil do wojska. W oddziale poznal arystokrate Hipolita Wieloslawskiego, ktoremu uratowal zycie. Po wystapieniu z wojska Hipolit zaprosil Cezarego do jego posiadlosci Nawloc, gdzie Cezary poznal beztroskie zycie arystokracji. Spotkal tez tam kobiety. Min Karoline Szarlatowiczowne z ktora "szpacil" lecz tak na prawde mial na nia wyjebane. Byla tez tam 16 letnia Wanda Okszynska, ktora to obsesyjne zakochala sie w Cezarym i byla zazdrosna o niego, gdy on szpacil z Karolina, wiec otrula ja strychanina. Smierc Karoliny nie wywarla na Cezarym zadnego znaczenia, gdyz byl on zakochany w nijakiej Laurze Koscienieckiej, narzeczonej pana Barwickiego. Pomiedzy Cezarym a Laura rozkwitl romans. W czasie jednego ze spotkan Barwicki odkryl prawde, pobil Cezarego i upokorzyl go, a Laura wyparla sie milosci do Cezarego ! Wiec Czarek za zgoda Hipolita zaszyl sie na jakis czas w Chlodku, ubogim folwarku nalezacym tez do Hipolita. Obserowal tam nedzne warunki zycia chlopow. Po Bozym Narodzeniu powrocil do Warszawy gdzie spowrotem zaczal studiowiac. Zamieszkiwal u jednego z kolegow. Szymon Gajowiec, uczynil go swym sekretarzem, gdzie poznal jego poglady i pomagal zbierac informacje do ksiazki ktora to Szymon pisal o Polsce. Dla Gajowca najwieksza wartoscia byla silna i niepodlegla Polska. Gajowiec zapoznal Cezarego z planami rzadu. Inne poglady poznal tez od swojego kolegi Antoniego Lulka studiujacego prawo. Antoni byl komunista, przeciwnikiem polskiego rzadu i jego reform. Opowiadal sie za rewolucja. Czyli przyciwnik dzialan Gajowca. Cezary poznajac poglady obu stron nie stanal po zadnej, pozostawal neutralny, w kazej widzial pewne wady.
Pewnego marcowego dnia dostal list od Laury, ktora prosila o spotkanie, gdyz byla w Warszawie. Cezary zgodzil sie i spotkali sie w Ogrodzie Saskim. Tam Cezary przekonal sie ze ciagle ja kocha a Barwicki jest jego wrogiem. Niestety Laura zarzucala mu porywczosc co zmusilo ja do slubu z Barwickim (!) i wytlumaczyla ze to ostatnie ich spotkanie. Pod wplywem wstrzasu emocjonalnego Cezary przystapil do robotniczej manifestacji, zorganizowanej przez komunistow min. Antoniego Lulka. Ostatnia scena pokazuje Cezarego Baryka na czele zbiedzonego tlumu idacego na przeciw zolnierzy skierowanych do stlumienia demonstracji..... a to wszystko przez kobiety...

środa, 12 sierpnia 2009

Sie pracuje sie...

Hello. Nie wspominalem ale pracuje na budowie na wykonczeniowce domu... Znajomi rodzicieli zaproponowali.. i tak juz jutro tydzien mija jak sie pracuje. Na sama prace nie narzekam, jest ok. Poza tym ze buty mi sie zniszczyly no i musze wdychac opary farby i caly jestem w bialych kropkach obecnie, etap brudnej roboty. No ale za darmo sie nie robi. A za ile ? Jak dobrze pojdzie starczy zeby zrobic wiekszosc co chce przy samochodzie :) Wliczajac w to instalacje gazowa. Praca okazuje sie byc na dluzej co mi nie przeszkadza zupelnie, poswiecac cale dnie na to, bo co mam innego do roboty ? Dziewczyny nie mam, z kim isc na piwo to tez mozna powiedziec nie ma, przy kompie tez nie ma co robic, na rowerze juz nudno troche i przykrzy sie. Z tym ze jest pewien konflikt bo 26 sierpnia mam poprawe.. z j. polskiego i musze to jakos pogodzic.

niedziela, 2 sierpnia 2009

Whats wrong with this girls ?

Nie dawnymi czasy, pare dni temu, odezwalem sie, bedac pod wplywem alkoholu do mojej... kolezanki, z ktora to znajomosc zakonczylem z uwagi na jej stosunek i zachowanie do mojej osoby. Ale ze wzgledow o ktorych duzo by pisac chce sie z nia zadawac. Ale moze sprzeciwic sie naturalnemu odruchowi ludzkiemu to jest kontaktu z innymi ludzmi i zachowac sie rozsadnie i poprostu olac to ? Trzezwo myslacy czlowiek, pewno by i tak zrobil, a ta konkretnie kolezanka... powiedzmy przeszlismy duzo. Otoz odezwalem sie, byla rozmowa na Gadu no i wyszlo, ze mamy sie spotkac w niedziele, a w sobote miala zadzwonic do mnie, by zaplanowac szczegoly. Specjalnie w rozmowie docialem jej, na jej stwierdzenie, ze zadzwoni.. "zobaczymy czy zadzwonisz", powiedziala zadzownie. No i jak to wczesniej bywalo... nie zadzwonila. Postaram sie zobrazowac nie co ta sytuacje. Powiedzmy ze moja kolezanka to pies. I chce ja poglaskac to gryzie mnie, potem znow gryzie i znow i sytuacja sie powtarza, czlowiek z zyczliwoscia i sympatia, a zostaje ugryziony. Wkoncu powiedzialem nie, nie kontaktowalismy sie dlugo czasu, i ja znow wyciagnalem do niej reke i co ? Zostalem ugryziony. Przecietny Kowalski powiedzial by w gniewie to spierdalaj, odwrocil sie na piecie i... moze kupil sobie nowego psa ? Tego do konca nie wiem gdyz daleko mi do takiego Kowalskiego. Jestem jedyny w swoim rodzaju i nie ma ludzi, ktorzy mysla i dzialaja chocby zblizenie do mnie. Przynajmniej nikogo takiego nie poznalem, przez te 20 lat. W kazdym badz razie, kolezanka ma niezly start. Minus 1 punkt do znajomosci. Gorzej zaczac nie mozna by bylo. Zastanawiam sie teraz co z tym zrobic. Najrozsadniejszym byloby powiedziec wprost. Sluchaj albo w lewo albo w prawo albo chcesz sie ze mna zadawac albo nie. Nie ma inaczej. Podejrzewam, ze powie ze chce, no ale u niej znajmosc wyglada mniejwiecej tak. Raz na ruski rok jest na gadu, oczywiscie ja pierwszy sie kontaktuje i dostaje w odpowiedzi najczesciej, nie mam teraz czasu, lub czesc przepraszam ze cos tam, no ale nie mam teraz czasu ide, lub przepraszam ale dzisiaj jednak nie moge sie spotkac, przepraszam. Czy tak winna wygladac znajmosc. Ba tego nawet nie mozna tak nazwac. I powiedziec wprost jezeli tak to, minimun 3 razy w tygodniu rozmowa na gadu, Smsem czy telefonicznie i pisac o dupie marynii, o problemach, wymienic sie tym co nas spotkalo w dniu. Tak ogolnie. Dodatkowo minimun 3 razy w miesiecu spotkanie. I nie to ze to przymus i tak trzeba. Trzeba to robic bo sie chce, a nie ze musze. I na spotkaniu nie zastanawiac sie a co bedziemy robic a o czym gadac, tylko idziemy poszlajac sie pogadac, pozartowac, posmiac sie, tak normalnie ! Wyczuwalny klimat nici sympati i powiazania. I jak tak by bylo to "Now we talking !!" a nie takie jaja jak sa. Kolezenstwo, przyjazn znajmosc, you name it, nie powinno byc, ze to tak okresle dodatkiem do zycia, tylko CZESCIA zycia.
A ja mam nie sprzyjajaca dzisiejszym czasom ceche, ze potrafie wybaczyc, zawsze ulegne, nie potrafie od tak pstryknac palcami i wymazac dana czesc zycia. Mam slowo ktorego szukalem, nie potrafie sie na kogos gniewac, moze przez jakis czas, niedlugi to tyle. Mam na mysli ludzi z ktorymi spedzilem jakis tam czas zycia, a nie tam Jana, czy Adama tudziez Ewe. Co zrobic z ta sytuacja ? Nie wiem. Zobaczymy co bedzie dalej.

Tak pozatym chcial czy nie chcial zaczal sie sierpien, no i czas na nauke, XX lecie miedzy wojenne, lektury okresu i wiersze. 26.08 czeka mnie wypracowanie i odpowiedzi na 3 pytania.
Jak i prawdopodbnie troche sobie poukladam paneli i wpadnie pare zloty.
Zbliza sie tez poniedzialek, mozliwe ze pojade sie rozerwac do Firleja, a stamtad do Bork. Spoktanie z Merry Jane bedzie bardzo relaksujace.

Edit: Zapomnialem napisac, ze juz od paru dni... MAM GARAZ !! :) Wkoncu sie znalazl. Dobrze ze dlugo autko pod chmurka nie stalo i ze znalazl sie, i mimo pewnych niedogodniej lepszy od poprzednika. Poczynilem duze dzialania gdyz w stanie surowym, kanciapa jak ta lala bedzie, w zasadzie juz jest. Brak tylko kanalu, ale sasiedzi maja kanaly wiec problemu nie ma. Cena nie zbyt mila bo 110 zloty za miesiac, ale jeszcze ujdzie. Raptem 10zl drozej niz za poprzedni, ale sa pewne plusy, ktorych nie mial tamten jak i minusy, ale o tym jak moze kiedys poswiece temat garazowi w ktorym nie zabraknie foto relacji.

Edit: 03.08.
No i dzis dostalem odpowiedz... na pewno nie zgadniecie "bylam nad jeziorem nie wzielam ladowarki przepraszam..:("

Nie mam wiecej pytan.

Sama analiza tresci tej wiadomosci, doprowadza do zaklopotania, przeciez jest ona absurdalna !. Ta odpowiedz jest pozbawiona szacunku dla mojej osoby. Pozatym pewnikiem klamstwo, bo pewnie telefon miala operacjonalny.

Edyta 04.08.2009 07:11
Poczytalem sobie troche forum VW bardzo wiele madrych wypowiedzi w temacie wlasnie o takim zabarwieniu, nawet nie wiedzialem ze mozna fajnych ludzi tam uswiadczyc, a jednak :) i kwintujac zrobie tak "
Jeśli widzisz że panna Cię olewa to nie warto wpadać w błędne koło.
Wierz mi. Jest to niezdrowe dla żołądka...
" L

Tak tez uczynie.....
Miala pare szans, teraz chcialem abysmy przyjaciolmi byli, i wyciagnalem poraz enty reke, ale zmarnowala szanse, to nie, moja wyrozumialosc dobiegla kresu. Ja juz nie kiwne palcem w tej sprawie. Wszystko ma pewne granice.