piątek, 9 sierpnia 2013

Wielka improwizacja

Siema. Dzsiaj uczestniczyłem w wielkiej improwizacji.. mianowicie rozmowa kwalifikacyjna o robote. Myślałem, że to będzie formalności typu.. proszę zostawić mi przekażemy szefowi, jakaś wiecie.. sekretarka.. i potem, że nie i spokój. byłem tego dnia wyjątkowo wyspany i ogólnie taki nie wiem jak to powiedzieć.. zirytowany tym upałem tymi warunkami, że już mnie to wkurwiało wręcz. I wchodzę do tej firmy patrze jeden pokój jacyś ludzie siedzą.. że tam jakaś babka i klienci z dziećmi.. Myślę sobie o to trzeba poczekać.. ale może tam jest następny pokój.. wiecie chciałem to jak najszybciej załatwić bo już chciałem do domu jak najszybciej bo upał. No i jest.. patrze jakiś tynio siedzi pukam, dzieńdobry.. i tłumacze mu po co przyszedłem. Myślałem, że to zleci moment, że no dobra dobra.. wiadomo i nara, a gość wchodzi ze mną w jakąś profesjonalną rozmowę, najpierw się pytał czy jestem po podpis czy szukam pracy :E Widocznie niektórzy na zasiłkach to aby po podpis przychodzą.. bo im się nie opłaca robić za 1200zł, jak za darmo dostają 800zł i nic nie muszą robić.. i mogą w między czasie kombinować coś innego np robota na czarno.. i tam wpadnie ze 1200zł może więcej I już 2 tys z groszami wychodzi - tak można jakoś egzystować zwłaszcza jak się ma małżonkę/ka który też robi.. to rachunki za mieszkanie na 50%.. wtedy sam czynsz zamiast znikać z wypłaty 1000zł, to znika 500zł. Duża różnica.. bardzo duża.. i tak jeszcze pare mediów dochodzi to można już mówić o jakiś znamionach pseudo luksusu.  No ale ja zasiłku nie mam, także pobieram 0zł od Państwa, zero, null. Zaczął po kolei takie pro pytania zadawać.. każde pytanie to była bomba.. Trudne, dlatego, że pytał się o mnie, ogólnie jaki jestem, ale przynajmniej w miarę konkretne pytania.. to o tyle było prościej, ale pare było ogólnych.. no to masakra.. bo masz dosłownie parę milisekund na odpowiedź, inaczej już lipa. Czyli od razu musisz odpowiadać bez namysłu bez jakiegokolwiek laga na takie ciężkie pytania. Było tyle tych pytań.. nie wiem ile czasu minęło ale wydaje mi się że rozmawiałem z nim jakieś pół godziny.. a pewnikiem w rzeczywistości minęło z 10 minut. Każdy mój aspekt życia w zasadzie poruszył, takie dziwne doświadczenie.. jeszcze czegoś takiego nie miałem. A najlepsze do czego dążę to dosłownie ile po 5 minutach wychodzi z pytaniem.. Czy jestem jedynakiem ! Od razu odgadł..  musi mieć jakieś nieznane dla mnie umiejętności czytania ludzi.. Pewnie z milion szkoleń przeszedł.. No i w sumie nic dziwnego że jest w tym dobry skoro firmę ma swoją.. i to dwie placówki.. Prężnie rozwijająca się firma.. Ale żeby to tak odgadnąć.. pomyślałem sobie tylko skubany.. odgadł..  I to były jakieś takie rozmowy wielopoziomowe że potem pytał np czy wiem czego zadałem ci to pytanie i tu mówi jakie.. i potem rozmowa o tym.. Incepcja :E Nigdy takiej nie przeprowadzałem. Choć być w może w świecie kapitalizmu, gdzie liczy się wkład, i kombinowanie, rywalizacja, wszelakie sposoby zdobycia kasy, takie coś to poziom zerowy.. że to jeszcze dużo dużo bardziej zaawansowane.  Ale w sumie ja się sobie, nie dziwie nie miałem jeszcze okazji żeby w takiej rozmowie uczestniczyć.. a może to normalne.. w tym wieku jeszcze.. Może za bardzo skupiam się na tym, że ktoś kto jest w tym samym wieku co ja albo młodszy jakieś tam już sukcesy osiąga.. w sensie jacyś aktorzy, piłkarze, czy może ktoś jakiś naukowiec, fizyk, że też bym chciał być jakimś naukowcem. Typu Einstain, Tesla, żeby tak rozmumieć dobrze to co nas otacza wszechświat.. mutiversy, fizyka teoretyczna.. mmm to jest dziedzina.. albo którymś z pracowników LHC, czy jakiś placówek tajnych wojskowych jako naukowiec.. i tak sobie myślę o tych ludziach co mają takie roboty że ale farciarze są.. odkrywają cuda wszechświata.. coś czego szary lud nie dowie się szybko.. po prostu odkrywają nieznane.. coś gdzie nikt jeszcze nie był, nie wie, nie przypuszczał.. coś nowego.. fascynującego, są oni pionierami można powiedzieć.. mogą odkryć wynaleźć coś tak wspaniałego o czym się "fizjologom" nie śniło. Albo też w NASA pracować, jako ktokolwiek żeby móc pracować nad problemami, nad projektami różnych sond, rakiet, czy wreszcie statków.. nadzorować projekty np Voyager, (coś niesamowitego po prostu nawiasem mówiąc.. i najlepsze że za około 10 lat powinny jeszcze wystarczyć baterię i przekroczy w końcu barierę naszego układu słonecznego i wejdzie w deep space) badanie innych planet. albo astronautą być. No ale ja dopiero od nie tak dawna tak zacząłem się tym fascynować.. jak się starszy stałem.  A to powinno się mieć jakoś od razu mi się wydaje... No i możliwe że mógł osiągnąć takie stanowisko.. ale jakby człowiek żył z 600lat.. to może wtedy bym zaszedł tak swoim tępem i osiągnął to. W rzeczywistości mając 24 lata nie mam żadnych szans na coś takiego.. no i co ja mam zrobić  Może ktoś z wybitnymi zdolnościami dał by radę, ale z matmy to noga jestem, a fizyka to tylko teoretyczna obliczenia kiepsko..(ale wymyśliłem formułę na obliczenie poboru prądu przez urządzenie bez wyciągania niczego z gniazda i możliwością policzenia w głowie :D przynajmniej nie spotkałem się z takim sposobem, cóż potrzeba matką wynalazców) ale być może teraz jak mam do tego podejście chce i np edukował się w tym zakresie to może bym i to nauczył się, jak bym sam do tego dochodził. no ale odpada bo żadna uczelnia nie prowadzi zajęc w takim tępie wolnym.. bo była by to dla mnie całkowita nowość.. w stylu posadź 11 latka za kierownicą czołgu i każ jechać przez centrum miasta nie uderzając w nic. Na to trzeba czasu.. żeby opanować.. po angielsku ładne słowo. fajnie brzmi. master.. np master this tank. I like the sound of that. kierowanie taki kolosem. Poza tym z drugiej strony tak dużo pomysłów to nie mam, mam nie wiem jakiś stosik teorii na temat nieznanego co nikt nie wie. W dodatku zawsze mnie kręci projektowanie czegoś typu droga ma iść tak albo tak np jak usprawnić ruch, że tu w moim mieście bym zaprojektował że tutaj bym zrobił most i ma iść tędy i tędy i by było lepiej, tu bym zrobił to i to.. żeby zrobić to trzeba zrobić.. taka sytuacja. albo projektowanie w głowie wielu przeróżnych rzeczy.. raz nawet zaprojektowałem rakietę która miała by wykonać zdjęcia na powierzchni księżyca i to w kwocie raptem kilkuset złotych.. niestety opierając się tylko na teorii.. kiedyś była o tym dyskusja na forum czy to możliwe.. i zdania były podzielone. albo projektowanie domów.. tylko nie tam ściany i meble, phi.. to się samoistnie dopasowuje, tylko jak ma wszystko działać, jakie technologie, ciepła woda, np z kolektorów słonecznych, światła, typu na ganku ma być na ruch i jaki rodzaj oświetlenia najlepszy do danego zastosowania, systemy automatycznego podlewania kwiatów od a do z.. rurki woda, zapasy ukryte beczki w ziemi, do których spływa deszczówka, i deszczówka do mycia rąk, system antypowodziowy typu taki kanalik w okół ogrodzenia do którego spływa nadmiar wody i gromadzi się w beczkach wszystko pod ziemią i w beczka dziura aby woda nawadniała też glebe samą sobie przez tą małą dziurkę, czy taki coś żeby w garażu błoto pośniegowe nie spadało i nie robiła się kałuża tylko system odprowadzający jakie zabezpieczenia, poziomy roślinność chodnik, z jakiego materiału i którędy, podjazd do garażu z czego ile i jak. i ogólnie wszystko każdy najmniejszy szczegół danego zagadnienia,  co jak ma być. jest na to jedno słowo.. Architekt, budowniczy.. twórca systemu.. Też na temat prawa i co bym zmienił w Polsce, może by mi się udało napisać książkę gdyż zmienił bym chyba wszystko mówiąc co, dlaczego i co oferuje w zmian i dlaczego jest lepsze. Cały ustrój w zasadzie bym wymyślił nowy.. stworzył by się samoczynnie podczas wprowadzanych zmian.. Oczywiście jest to nierealne gdyż nikt nie ma takiej władzy. I tutaj w ramach rozrywki wchodzi SF, dzięki którym jedna osoba można miec władze całkowitą, np Polska robiąc to tak, że żaden inny kraj nie mógłby mi zrobić krzywdy. Zazwyczaj robiąc cross over z realnym światem wirtualnym a czymś z produkcji i literatury SF, np technologia czy.. no w sumie rozbija się to tylko o technologie.. nawet stworzenie super żołnierzy czy mini komputerów nanotechnologicznych w formie takiego klocka który potrafi się łączyć z innymi budując dowolne konstrukcję, i być odpornym na wszystkie bronie, a przy okazji mogąc istnieć w dowolnym materiale, typu stal czy inne.
Wracając do meritum.. lądujmy na Ziemi.. enough. Po prostu wiem, że nie mogę osiągnąc założonego celu.. więc wszystko co będę robił innego nie będzie czymś co bym tak na prawdę chciał... czy tylko ja mam takie problemy ? czy ktoś chciał bym czegoś, czego nie może osiągnąć ? Czy jest ktoś kto myśli tak samo ? Wracając jednak, napisałem wyżej, że
Może za bardzo skupiam się na tym, że ktoś kto jest w tym samym wieku co ja albo młodszy jakieś tam już sukcesy osiąga.. a ja nie.. ale nie tam jakies pierdoły ale sukcesy, że może w pełni czerpać ze świata.. i mnie to jakoś stresuje, że ktoś mnie wyprzedził i że ktoś jest lepszy ode mnie. Strasznie na mnie to działa. Nie wiem ale ja mam tak przyjętę że jak ktoś jest starszy to jest mądrzejszy, np w szkołach że 2 lata młodsza klasa to się wydawała taka młoda jeszcze, że zero lat, zacofana, a tu na świecie są ludzie co w niższym wieku osiągnęli więcej.. i mnie to jakoś irytuje, - jak to tak ?  Możę te wszystkie niedoskonałości moje wynikają z tego, że przez parę lat miałem włączoną pauzę (ps. czy to nie jest oksymoron ?) w takim rozwoju a chodziła funkcja. Survival Instict, i brak jakiekolwiek wyjścia z sytuacji stres tak silny, że silniejszy się nie da.. echo tych wydarzeń do tej pory się na mnie odbija. jak ktoś walczy to wiadomo, że się nie rozwija bo jest zajęty walką.

No i wracając do rozmowy to odbyła się taka wielo pozioma polemika.. duże też rzeczy z których nie byłem dumny których się wstydze.. typu słabe wyniki w nauce, tego nie możesz ukryć przed pracodawcą. Czy pytania połączone z moją po prostu taką ideą uczciwego świata.  Typu czy mówić to co chce usłyszeć pracodawca czy mówić jak mariusz maks kolonko. Czyli jak jest. No i postanowiłem na drugie, myślę sobie a co ja się będę... i odpowiedziałem na pytanie ile chciałbym zarabiać i jak się widzę za 5 lat ! (jak się widzę za 5 lat. szczerze to nie mam zielonego pojęcia.. no i weź odpowiedz, no ale jakoś poszło) Tak się zastanawiam z tym jedynakiem jeszcze.. Bo ja w sumie nie wiem czy ja coś takiego mam.. w sumie nikt mi nigdy nie mówił ze znajomych i w ogóle nikt mi tego nie mówił ale wydaje mi się że unikam kontaktu wzrokowego przy trudnych pytaniach.  W takich w których nie wiem co odpowiedzieć.. typu jak takiego coś ważnego wydaje mi się że zabieram wzrok.. albo coś tłumacze obszernie.. ale nie wiem po prostu czy tak jest czy nie.. nie da się tego zapamiętać..  W ogóle każdy etap życie był poruszony.. nie no może każdy nie, od szkoły średniej.. ale na każde coś co było złe to miałem uczciwe argumenty.  Ale i tak zrobił wiele założeń błędnych.. część zdołało mi się mu przetłumaczyć, część nie. No ale nie wiem dążę ogólnie do tego, że mnie to stresuje. Praca, pójście do pracy ogólnie, boje się tego. nie wiem dlaczego.. i potem ten stres może podchodzić nawet pod panikę bo zaczynam się stresować tym, że mnie stresuje pójście do pracy :E  i to się tak nakręca, i w ogóle mnie denerwuje i jest bardzo nie przyjemne.   No ale ostatniecznie rozmowa była.. była improwizacja i facet był pro i tak podchodził, że serio rozważa czy mnie przyjąć.. i ja się boję że mnie przyjmie... a z drugiej strony to jedyna sensowna droga.. no bo przecież trzeba coś zacząć robić bo to później straszna lipa będzie..  No ale mnie praca stresuje no i weź ani w lewo ani w prawo. Tak źle i tak nie dobrze.. No ale wydaje mi się że to kwestia po prostu oswojenia się z nową sytuacją, pamiętam przed pracą w hipermarkecie, też byłem taki właśnie, że bałem się przez telefon rozmawiać.. w sensie nie to że bałem się ale ale stresowała mnie rozmowa przez telefon. I jak tam poszedłem do pracy to po jakimś czasie jak codziennie musiałem prowadzić rozmowy z kierowniczką i w ogóle przedstawiać swoje racje, walczyć o swoje. To potem dosłownie ZERO STRESU nic.. mogłem rozmawiać z każdym. To było takie zawaliste uczucie, że coś co się stresowało cały czas nagle cię nie stresuje. NAwet przypomniałem sobie epizod że krzyczałem na innego pracownika, ale to były naciski ze strony pracodawców, że dobrze ma być, to dawałem z siebie wszystko, a ktoś wchodził i Ci spierdolił.. i pamiętam dwóch pracowników okrzyczałem, jedną którą bardzo lubiłem i potem ją przepraszałem, taka starsza już, w sensie ja wiem 30 parę.. ale fajnie się z nią gadało i żartowało, a druga to taka zimna suka, dość często mówiło się już chamsko żartując między sobą, że to ta co wiecznie okres ma, ale podobała mi się, ze 2 czy 4 lata starsza ode mnie była.. I nawzajem się krzyczeliśmy z czego ja byłem agresorem. Ja ! Can you imagine ? Gdzie ja spokojny, milutki.  Ale to było takie krzyczenie, że po nim miałem ochotę schwytać ją i zacząć się całować. Jest chyba też taki motyw w psychologi, że dwoje się kłócą i nagle cmok cmok, szur szur. I w ogóle człowiek się taki pewny siebie staje.. taki jakby dźwiga ciężar rzeczywistości... ale mi się wydaje, że to po prostu już jakby z frustracji się tak dzieje, że już nas to męczy, że porobił bym coś inne i narasta w nas taka obojętność.. Bo świat nawet już nie wszechświat oferuje tyle możliwości a nasz żywot jest za krótki aby móc wszystkie doświadczyć, pozwiedzać, kupować najnowsze i najdroższe auta, po prostu brać co najlepsze jest na tym świecie.. typu gorąco w mieście, a na morzu 18 stopni to wsiadam auto biorę łódź na przyczepę i na bałtyk i wypływam z laską albo kumplami na 60km w bałtyk chłodniutko jakieś radyjko zasilanie z paneli słonecznych.. bo właśnie aby było dobre źródło energi to trzeba zabierać odejmować z otoczenia a nie dodawać, i zwiększać.. czyli baterie słoneczne, elektrownie wiatrowe, falowe, energia geotermalna, elektrownie wodne i inna nieodkryta a nie dawać, typu silnik gdzie wał się kręci dlatego, że w cylindrach wybucha mieszanka paliwa. To jest dodawanie i to jest złe. 

Dobra kończę bo mi placki stygną