niedziela, 18 kwietnia 2010

Pare refleksji nt jazdy rowerem

Dzis dnia pogoda dopisuje. Jest 17 stopni C. I slonecznie, bezchmurnie. Pojechal bym sobie rowerem moja trasa obejmujaca caly lublin i zalew zemborzycki wokol jak in good old days, ale coz.. mowiac krotko jest to nierealne.. mysle ze moj organizm nie poradzilby sobie, wkoncu zima byla, dawno sie tak nie jechalo.. w dodatku praca = mniej roweru, duzo mniej.. jedyny plus to ze mniej waze, i to mogloby pomoc. Ale oczywiscie jutro ide do pracy wiec lipa.. ale zasiadlbym sobie na slynnym korzeniu ktory jest w lesie nad zalewem.. moj rekord w dojazd tam jedna z moich tras to 52 minuty.. w pelni formy.. jak bylo kiepsko to w 1h i 25 min sie tam jechalo. A tak w ogole to ostatnio rowerem nad zalewem to szczerze nie pamietam kiedy bylem i wlasnie tu jest pies pogrzebany, organizm jest odzwyczajony od funkcjonowania w takich warunkach jakie panuja podczas takiej wyprawy. W dodatku praca, w tym roku jakbym sie postaral to liczbe wyjsc na rower bylbym w stanie zliczyc! In good old days, robilo sie okolo 800 km miesiecznie! Teraz moze z 50!.. smutne. Tyle co teraz robie w ciagu miesiaca to potrafilem zrobic w jeden dzien, podczas jednorazowego wyjscia. Dla przykladu w lutym br.. zrobilem 16km (!) gdyz na rowerze bylem tylko raz. Natomiast teraz w kwietniu na rowerze bylem.. hmm ja wiem.. raz to na pewno, moze ze trzy. Dochodzi godzina 16, jest w poldo.. coz pomysle co zrobic, to ze pojde na rower jest raczej pewne, pytanie gdzie pojechac.. chcialbym moja trase, ale praca.

Edit: 19.04.2010r
Mimo wszystko pojechałem zrobilem ta trase nie bylo zle.. ale ciezko sie jedzie..musze kolo do centrowania oddac..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz