poniedziałek, 11 stycznia 2010

Avatar

Dzisiaj miałem przyjemność oglądać Avatara w 3D na dużym obrazie. Jakość samego obrazu jest nie porównywalnie lepsza od zwykłych filmów. Pierwszym film w którym fabuła nie ma znaczenia. Film był po prostu piękny, obudza w człowieku na nowo dziecko. Założeniem filmu było popuścić wodze wyobraźni i to się udało. Film miał idealny klimat, wszystko było po prostu piękne, żywe, miało się ochotę wyciągnąć rękę i chwycić lub dotknąć niektóre rzeczy, bo były na wyciągnięcie ręki, tak jakby się tam było. Jednym słowem cały czas WOW, to jest super, że aż mowę zabiera i to uczucie piękności, wewnętrznego spokoju, nie wiem jak to napisać. Ideał po prostu pierwszy film który pobudził we mnie takie emocje. Nawet w HD nie będzie to samo, musi być 3D i na dużym ekranie i to jest szkoda bo nigdy więcej tego filmu nie zobaczę w takiej postaci. Fabuła w tym filmie była prosta i banalna, ale nie ma ona tutaj znaczenia i pasuje do tego klimatu jak ulał. Innymi słowy film jedyny w swoim rodzaju, dlatego zasłużył na 10-tkę. Ogólnie jestem człowiekiem odpornym na te wszystkie efekty itd, ale w tym filmie to po prostu nie znaczenia. On ma taki być, fabuła pomaga w osięgnięciu tego klimatu i emocji. Tutaj mamy sytuacja odwrotną, niż w innych filmach, czyli w tym przypadku fabuła to tylko dodatek do filmu. Oglądanie tego filmu na komputerze w jakości CAM, to tak jak jechać samochodem bez oczu, lub oglądać jakieś obrazy.. bez oczu. Żaden film nie dał mi takich fajnych odczuć.. arcydzieło bez dwóch zdań. Film idealnie nadaje się do obejrzenia na wczutce. Oby tylko za miesiąc jeszcze go grali to może się to uda. Żeby docenić ten film trzeba być romantykiem. Ja nim jestem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz