Dzisiaj mialem dzien, wolny to wybralem sie ze znajomym na przejazdzke autem nad jezioro. Bylo calkiem fajnie, znow pobilem swoj osobisty rekord predkosci jazdy samochodem jako kierowca.. nowy rekord do pobicia wynosi 150km/h. Bardzo fajnie sie jezdzilo i nawet Bluszczowa zostala odwiedzone juz po zapadnieciu zmroku i teren latwy nie byl, ale bylo fajnie. Z kumplem poszlismy tez do jak myslelismy Bidy kolo Firleja, wchodzimy a tam w ogole wszystko burzuazja taki lans i tam wchodzimy podaja nam karte dziendobry dziandobry, taki lasn juz siadamy, daje nam menu i kurwa.. LOL swieczke zapalila na stole.. myslalem ze umrzemy ze smiechu, jeszcze menu jakies smieszne np Napoj Napruty Sarmata i inne smieszne.. i liczylem na pierogi za 6.00zl jak w bidzie a tu nic nie bylo.. wkoncu jakos wyszlismy umierajac ze smiechu, i stwierdzilismy ze nigdy tu nie wrocimy, podeszla ta kelnerka do nas po zamowienie, a my mowimy, ze jednak podziekujemy i tak powstrzymujac smiech wyszlismy a kelnerka dziura, nawet sie na nia nie spojrzelismy. Woda w jeziorze byla ciepla, fajnie sie plywalo i ogolnie dzien mozna zaliczyc do udanych. Tyle co bede wiecej pisal.. ostatnio nie mam weny, albo po prostu nie ma o czym pisac. Lub jest ale sie np nie chce.
edit. literowki.
wtorek, 17 sierpnia 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz