środa, 29 lutego 2012

Lost - zagubieni

Pamiętacie ten serial ? Ostatni odcinek został wyemitowany 23 maja 2010r. Stosunkowo nie tak dawno. serial zadebiutował 22 września 2004 na świecie, i 22 stycznia 2005 w Polsce, całkiem szybko jak na polską telewizję i odniósł nie małą popularność. Do tego stopnia że na internecie można było spotkać fanów jak i tzw hejterów tego serialu, którzy nie oglądali go tłumacząc, że nie bedą oglądać tego co wszyscy dlatego, że oglądania losta stało się modą. lol. Ja pierwsze spotkanie z serialem miałem w II połowie roku 2006r, poprzez namowę koleżanki, nie wiedziałem o nim nic, bo i się tym nie interesowałem, poza tym, że jacyś ludzie się rozbili na wyspie. wtedy jeszcze rynek seriali SF jakoś wyglądał i po prostu nie oglądałem nic innego niż SF. Serial nie spodobał mi się.. oglądając pilota z każdą kolejną minutą stawało się pewne, że będzie to ostatni odcinek lostów jaki oglądam, po zakończeniu, całkowitym przypadkiem na końcu był trailer do następnego odcinka i w zasadzie tylko dzięki niemu sięgnąłem po kolejny epizod i zacząłem oglądać serial. Początkowo myślałem, że będzie opisywać po prostu perypetie ludzi, którzy żyją na bezludnej wyspie, ale w miarę oglądania okazało się, że to nie wszystko, a nawet można było znaleźć elementy SF. Serial był ciekawy, chodź przez któryś sezon oglądałem aby oglądać, a zakończył się jak większość seriali fatalnie i haniebnie, pokazując tylko nieudolność twórców, którzy odkryli kurę znoszącą złote jajka i postanowili wyssać z jej jak najwięcej nie zważając na nic innego, co odbiło się na serialu, a w dodatku pokazali że nie mają w ogóle pojęcia co robią i sami pogubili się w swojej fabule. To pozostawiło dodatkowo niesmak. Serial był dość popularny, ale czy można nazwać go jednym z serialem wszech czasów, który stanie się klasyką ? Oczywiście, że NIE. Jak szybko zdobył popularność, tak szybko po zakończeniu ją i stracił i mało kto zaprząta sobie głowę tym serialem, a polecenie tego serialu komuś może wzbudzić co najwyżej uśmiech politowania. Taki właśnie twórcy pozostawili nie smak po zakończeniu. Można to porównać do rozbierania pięknej kobiety, gdzie po ściągnięciu bielizny okazuje się, że ma penisa.
Sprawa numer dwa, do serialu klasycznego, powinna być możliwość wrócić i z chęcią obejrzeć jeszcze raz. W przypadków lostów, nie ma o czymś takim mowy, gdyż cała ta popularność serialu - jego motor napędowy był nie wiadomą tego co się za chwile wydarzy i o co w tym wszystkim chodzi. Tylko to i nic więcej, jak się okazało twórcy sami nie wiedzieli o co chodzi, a niektóry wyjaśnienie spraw było wręcz absurdalne. I aporpo wyjaśnienie spraw, podczas trwania serialu twórcy zamiast dawać nam odpowiedzieli dawali co raz to więcej pytań i tak przez 5 lat, gdzie człowiek zżerała już ciekawość i chęć doznania oczekiwanego opadu szczęki po poznaniu tych tajemnic. Połowa rzeczy nie została wyjaśniona wcale, a druga połowa została wymyślona, prosto i bez żadnego sensu. Przez to wszystko serial jest prawie niczym, i jedyne do czego można w nim wracać, to niektóre aktorki, i ciekawe scenerie co możemy dostać w każdym lepszym dokumencie o naszej planecie. Sam próbowałem któregoś dnia obejrzeć od nowa, jednak po dwóch pierwszych odcinkach nie mogłem. Serial jednorazowy nieróżniący się niczym od plastikowego jednorazowego kubeczka wiszącego w pobliskim hipermarkecie - gdzie po wypiciu w nim płynu na jakimś "happeningu" ląduje w koszu. Szkoda, bo serial miał potencjał i wiele ciekawych wątków i aktorów. także jeżeli ktoś nie boi się pod bielizną kobiety zastać penisa, to serial mogę polecić ;) Bo nic nie zostanie należycie wyjaśnione i będzie odczuwać na końcu zawiedzenie i niedosyt.

A ja sam obecnie po wielu latach przełamałem się i zacząłem oglądać Firefly, tak serial którego przez lata unikałem poprzez łączenie sf z westernem. Nawet jedna z moich ulubionych aktorek czyli Summer Glau nie mogła mnie do niego przekonać, aż w końcu dziś, stało się i obejrzałem pilota w całości i bez przewijania, jak to miało miejsce X lat temu gdzie od razu podchodziłem na nie, a Summer w zasadzie jeszcze nie poznałem, a ni żadnego z aktorów tam grających, teraz żadna postać nie jest mi obca, co wpływa, że serial ogląda się przyjemniej. Co mogę powiedzieć, na razie nie widziałem takich chamskich elementów westernu, w zasadzie nie wiele poza jednym wypadem na planetę na któręj były kury i konie jak i ubiór.. no nic po prostu trzeba powtarzać sobie, że się tego nie widziało, a co do czołówki to też zawsze przewijam, bo akurat ta w Firefly mi nie podchodzi, zarówno jeżeli chodzi o muzykę, która do serialu SF pasuje tak samo jak trampki do garnituru jak i o samą oprawą graficzną. Ale nic, nie jest źle i zapowiada się ciekawie. A z tego co sprawdziłem serial ma zaledwie 15 odcinków i film zakańczający.. bo został anulowany mimo dużej popularności.. kto zgadnie na jakiej stacji był emitowany i czyja to sprawka ? mówić chyba nie trzeba. Jest tylko jedna stacja która zabija wszystkie dobre seriale, nie ma pojęcia o ich prowadzeniu i postępuje tak, że gorzej się nie da. ale nic tam, za wcześnie nie będę się rozpisywał bo widziałem dopiero jeden a w zasadzie dwa bo łączone odcinki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz