wtorek, 2 listopada 2010

16.30 i ciemno

Mialem dzisiaj spotkac sie z kumplem z ktorym sie dosc dawno nie widzialem, na picie alkoholu, ale nie dawal pozniej znaku zycia, mi nie za bardzo sie chcialo jezdzic autobusami ani pic. Odkad nie pracuje w ogole mnie do piwa nie ciagnie, po pracy to standard byl, wypic mus, zawsze codziennie po pracy 1, 2 piwa sie przechylilo, a teraz to pilem w piatek, w dzien wypadku w ramach znieczulenia na noc... i wczoraj wypilem 2 piwa do serialu, bo tak staly staly w tej lodowce sobie mysle, no trzeba wypic.. teraz dzisiaj tez kupilem 2 i tez stoja. Po prostu nie odczuwam potrzeby napicia sie, po pracy organizm wyczerpany to uzupelnienie plynow itd, a teraz to jest nic nie robienie i organizm nie potrzebuje i mi sie nie chce. Owszem jakby mi ktos postawil na stol, i zapytal czy sie z nim nie napije, to nie odmowilbym, ale tak jak mam i wypic aby wypic to mija sie z celem. Ponad to nie mam znow Merry Jane.. pewnie bedzie znowu jak ostatnio, ze miesiac nie mialem. Nie ukrywam, ze skosztowalbym no ale nie ma, nie wyczaruje. Doszedlem do wniosku, ze teraz majac czas, musze sie nauczyc bawic bez ulepszaczy samopoczucia. Cos wymyslec ciekawego do roboty w zaciszu domowym. Surfowanie po stronach internetowych stalo sie juz lekko nudne, gdyz nic sie nie dzieje. Gry jakies mam na kompie, ale nie wiem w ogole mi sie nie chce grac, przestalo mnie to bawic. mimo ze gra mafia II przednia, ale nie chce mi sie grac.. gralem w nia 2 razy i wiecej nie wlaczylem, bo po prostu nie chce mi sie. Widac doszedlem do takiego okresu, ze zadna gra nie jest w stanie mnie usatysfakcjonowac. Nie ma tej magi, tego ciagu. Moze w przypadku GTA V to powroci, a nawiasem mowiac gralem w GTA IV jakos w maju, potem jakos z miesiac, moze dwa wlaczylem, pobawilem sie troche z Policja, wylaczylem i tyle. To jest nudne. Na rower bym poszedl ale ciemno to mi sie nie chce. Trasy juz sa tak nudne, ze nie chce mi sie. Planuje wycieczke do Firleja rowerem, poki pogoda jest, wstane rano, wsiade i pojade, zawsze cos ciekawszego, jakies urozmaicenie, plus rywalizacja, chec pobicia wlasnego rekordu, czasu dojazdu. Hmm moze na studium pojde jakies, poznam moze jakas dziewczyne.. wiem, kocham Magde, ale to musi dzialac w obie strony. Skoro laska mnie olewa no to sorry ale ja tak nie moge. Chodz wiem, ze jest niezerowe prawdopobienstwo ze moze cos z tego wyjdzie, ale to jest kwestia lat. Nie wiem czy dam rade, walczyc i starac sie o Nia tyle czasu. Jezeli laska mnie olewa, w tym wypadku kocha kogo innego mi sie wlacza blokada ignor, tyle razy juz przez to przechodzilem, czyli nieodwazjemnione uczucie, z tym ze smieszne jest to ze ono bylo odwzajemnione i to jest wlasnie takie trudne. I po prostu nie poddaje sie, walcze tez z samym soba ani nie dawac sobie spokoju, ale nie wiem ile tak wytrzymam... chcialbym miec wehikul czasu, przeniosl bym sie o rok w przyszlosc i zajrzal na swojego bloga, plus nk itp, wtedy bym wiedzial co robic. Wiem, rowno za rok musze sie cofnac do tego wpisu i powspominac co sie wydarzylo, jak sie zmienilo moje zycie od dnia napisania tego posta do 02 listopada 2011r. I wtedy sobie pomyslec majac wehikul czasu wiedzial bym to odrazu, a tak tyle czasu musialo uplynac.

[WPIS Z PRZYSZLOSCI ON](huh, a wiec jestem z 19 stycznia 2012.. jak sie zmienilo zycie ? Co bym sobie powiedzial, jakby jakims cudem to co tutaj napisze cofnelo by sie w czasie ? :D Nic bym nie napisal, czlowiek caly czas staje sie ostrozniejszy, a jezeli byly jakies drobne wydarzenia to juz nie pamietam aby ich tutaj przedstawic)[WPIS Z PRZYSZLOSCI OFF]
Poza tym stracilem troche zapal do wszystkiego, chcialbym moc napisac ksiazke o Magdzie, jak kiedys napisalem o Patrycji, napewno by sie ucieszyla, ale po prostu nie mam weny aby cos takiego napisac.
Moze sie naucze budowy, dzialania hamulcy hydraulicznych w moim rowerze.. coz pomysli sie musze cos zrobic..
Pamietaj..
C'est en faisant n'importe quoi qu'on devient n'importe qui
!

Edit. 23.12
Nie chcialo juz mi sie zakladac kolejnego bezsensownego wpisu, a ze nikogo nie ma online, to napisze tutaj. Bo nie wiem co robic, jestem troche spiacy, mam w lodowce dwa piwa. Nie wiem czy isc sie kapac i spac, czy moze znalezc sobie jakis film do obejrzenia, obejrzec go i do niego skonsumowac te dwa piwa czy tez nie. Widac powrocily "dawne problemy". Powiem tak jak dzisiaj powiedzial Ferdek w odcinku kiepskich Wolnosc przez duze W. Parafrazujac. Nic nie robienie to prawdziwa sztuka.
Poza tym znalazlem bardzo fajny program naprawiajacy czcionki przy duzych cieklokrystalicznych monitorach tj. CrystalType. Teraz internet i czcionki w komputerze wygladaja slicznie i az chce sie czytac pisac i przebywac.
W dodatku troche sie rozmazylem z opcja czy uda mi sie dorwac jakies odszkodowanie za moj wypadek, podobno mozna dostac do 5.000zl. A marzenia zle nia sa. Myslalem o nowym aucie. Poza tym od paru dni sie zastanawiam czego oczekuje od auta i doszedlem do wniosku, zeby spelnic jedno ze swoich dzieciecych marzen to jest Knight Industries Two Thousand. Czyli Pontiac Firebird z lat 80. Z V6 pod maska. Jest jeszcze V8 ale nie wyrobil bym na paliwo. I na OC silnik 2.8 a 5.0 to jest spora roznica w OC. Samochod ma mi dawac frajde, zabawe i tworzyc tzw banana na mordzie, to auto mi to da. I nie wazne ile pali i czy sie psuje, tu chodzi o co innego. Majsterkowal bym sobie przy nim ulepszal, i bawil sie. Pozniej zamowilbym sobie zderzak, KITTowy, czyli replika KITTA do nabycia gdzies w USA, do tego dokupil slynny skaner i git, plus ewentualne wlasnorecznie malowanie. Auto mozna dorwac nie drogo. W tej chwili w Warszawie stoi egzemplarz za 4.800zl z tym ze jest troche pracy do wlozenia plus jest zaniedbany no i nie T-top. Nie ma dachu targa. Jest i tzw spioch za 3.999zl. Takze bardzo realnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz