poniedziałek, 19 lipca 2010

Wrocilem, nie koniecznie caly

Wrocilem z nad morza, a dokladniej z miejscowosci Ustka. Sporoboje jakos to zpiac w pigulce zeby to mialo rece i nogi. Sama podroz do, rewelacja, jednak jazda w nocy to cos wspanialego. Potem juz na miejscu no to coz. Pierwszy dzien nawet fajnie juz ukladalem plany co robic i planowalem wejsc w bajere z jakas samica. Ale.. dnia chyba nawet pierwszego.. mysle sobie a ide sobie na spacer nad rzeczke taka co tam jest to z tego co pamietam nie daleko. A na plaze do rodzicow, bo bylem z rodzicami, poszedlem ubrany normalnie, czyli spodnie bezrekawnik, w sumie do niczego ubiur zeby cos robic, no ale posiedzialem i mowie dobra ide, poszedlem a to upaly sie zaczely i sobie tak ide ide, sobie mysle gdzie ta rzeczka, okazalo sie ze ona w orzechowie jest, to szedlem po plazy na sloncu ponad 1h, juz nawet sam nie wiem ile. W kazdym badz razie okolo 5h bylem na sloncu bez zadnej ochrony, dalem sie zalatawic jak dziecko. Spalilo mnie, ramiona glowe, plus dostalem udaru, plus angina, a co. I tak przez 5 czy 6 dni praktycznie zwijalem sie z bolu i nic nie robilem. Pare razy prawie zemdlalem, od zbyt wysokiej temperatury organizmu, bo to SYSTEM FAILURE i organizm sam sie nie chlodzi, od tego mozna umrzec. I znakiem ze to nie byly przelewki bylo chodzby to, ze nie palilem papierosow, po prostu nie chcialem i nie odczuwalem potrzeby, a tak mam prawie nigdy. Nawet jak mam chore gardlo to pale, ale mniej a tutaj nic.. gdzie normalnie pale 10-15 dziennie. ostatnio tak mialem na sylwestra 08/09, a w zasadzie po, co tydzien nie palilem. Potem na 2 czy 3 dni przed wyjazdem jakos mi sie poprawilo, ale do tej pory mam katar, wazne ze nie ma juz udaru, boze to bylo cos wspanialego jak pewnego jak zwykle upalnego dnia gdzie temperatura wychodzila okolo 40 stopni po przebudzeniu zaczelem sie pocic.. To bylo takie wspaniale uczucie tego chlodu.. i tak wlasnie pokochalem pot. Odrazu poprawilo to morale. Pewnego dnia juz wlasnie jak bylo lepiej juz prawie dobrze, bo i fajki zaczelem palic, wypozyczylem sobie rower, 25zl za dobe wzialem pojechalem.. nad rzeczke do Orzechowa.. znalazlem fajna miejscowke.. i co weszlem do tego sklepiku w lesie.. wzialem debowe mocne w butelce naturalnie, potem drugie... trzecie... czwarte :E Gdy jechalem po piate, okazalo sie ze w lodowce juz nie ma, no to wzialem Kanclerza.. jade jestem prawie na miejscu bo to pod taka duuuuuuuuuza gore trzeba bylo sie wdrapac i mi sie butelka o rower zbila przed samym miejscem!! Jak sie wkurzylem.. no nic zawrocilem pojechalem po szosta butelke, a w rzeczywistosci bylo to moje piate piwo wypilem, porelaksowalem sie, cos tam jeszcze porobilem. W ogole nie pamietam kiedy tak pilem ze tyle piw, od czasu emerytury picia alkoholu czyli od lutego 2007 kiedy to wyladowalem w szpitalu nigdy juz wiecej niz 3 piwa pod rzad nie wypilem. Pomijajac sylwestra 08/09 gdzie to wygladalo tak, voda/piwsko/faja.. voda piwsko faja i tak w kolku, kieliszek vodki zapitka browarem i papieros, no i dziewczyny.. ahh najlepszy sylwester to byl moj w calym moj zyciu. No i wracajac do sedna ten dzien byl calkiem fajny nad morzem, wykapalem sie jeszcze potem, no i co byly grille byl alkohol byl bilard.. nie bylo offroadu i nic z tych rzeczy niestety ale to nic.. a i wkoncu sobie kapelusz kupilem... i za 5zl. Na razie tyle, bo juz mnie to pisanie zmeczylo 10 dni czlowiek na komorce a teraz nagle komputer taki luskus duzy ekran. No jeszcze moze o powrocie napisze.. znow trzeba bylo zahaczyc o Znin. Wiec 200km wiecej razem 800km. No i juz trasa nie byla tak kolorowa ale przejechalem cala, nie dopuscilem ojca wcale :E Bo zawsze sie zmieniamy jakos w polowe. po drodze na postoju, mamuska poprosila mnie o otworzenie konserwy, otworzylem, rozcialem palec zmedalem!! Miala po karetke dzownic ale sie ocucilem jakos i mam wielkiego guza na glowie bo o kraweznik przydzwonilem, na szczescie siedzialem to wielka sila nie byla..
ps. Internet jak zwykle zepsuty
ps2. ale jestem glodny

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz