sobota, 15 października 2011

Hibernacja - czyli luźne przemyślenia w stanie frustracji

Zmierzam zaraz spać i tak pomyślałem sobie, że najchętniej to bym się zahibernował na tydzień i odhibernował po tygodniu, wprost na odcinek mojego ulubionego obecnie serialu tj Fringe. Wyobraźcie sobie motyw, że ludzie śpią tydzień.. jakie ogromne oszczędności można wyciągnąć z takiej sytuacji, nie jesz, nie pijesz, nie wydalasz, nie zużywasz, w dodatku ustawić to tak aby każdy w jakimś dniu funkcjonował, zniwelowało by to korki nie korki, polution, (szczerze zapomniałem jak to się nazywa po polsku, dość często tak mam.. huh dziwne, nie wiem z czego to się bierze) być może dlatego, że częściej słyszałem to słowo właśnie po ang niż po polsku i po prostu polution to polution i kropka. Stan mojej frustracji polega na braku pewnej rzeczy którą miałem ponikąd obiecaną, więcej szczegółów zdradzić nie mogę acz nie prezentuje się to ciekawie. Pare dni temu doszedłem też do wniosków, aby najpierw po staremu tj zrobić kurs na widłowe i sprzedać się jakieś firmie robić sobie na tych widłowych co w sumie dla mnie jest przyjemne i mi się podoba, bo lubię takie kombinację, a potem pójść do szkoły policealnej np na kierunek technik weterynarz.. cóż od zawsze lubiłem zwierzęta.. mógłbym się nając w jakiejś klinice, wiem że to ogrom nauki, ale co szkodzi spróbować ? Nic.. w sumie tylko kasa stoi na przeszkodzie.. nie dam rady to nie dam.. a nuż naumiałbym się tego zdał egzmian i zyskał ów tytuł znalazł pracę jako weterynarz i zarabiał bym pewnie też nie złe pieniądze i mógłbym się śmiać w twarz osobom które tak szczycą się wyższym wykształceniem jakby to miało jakiekolwiek znaczenie, a gówno z tego mają mówiąc brzydko. Ale właśnie o to chodzi, że chciałbym coś osiągnąć aby mi nikt nie zarzucał. Dla własnej satysfakcji może troszeczkę też. Jakby to wszystko się udało to byłbym happy, mimo to i tak dalej mieszkał bym z rodzicami nie widział bym sensu aby pchać się w jakieś kredyty mieszkaniowe, ledwo wiązać koniec z koniecem wracać z roboty i patrzeć się w 4 puste ściany. Dziewczyny nie mam więc mi to nie potrzebne, na jej brak też jakoś szczególnie a ost w zasadzie wcale nie narzekam, można pokusić się o stwierdzenie, iż jestem już za stary na dziewczynę, gdzie przeciętna taka osoba miałaby pewnie już stos partnerów przez co nie moglibyśmy zyskać wspólnego języka, bo.. nie wiem jak to jest być w związku, nigdy nie byłem, mimo 22 lat, więc nie szło by mi to za dobrze przez co szanse na jego powodzenie szybują dodatkowo w dół. Ostatnio nawet jak prawie mi się udało i uwierzyłęm, że będę miał zacząłem się zastanawiać, kurde będę miał dziewczynę co to się w ogóle robi jak się ma dziewczyne ? I ogarniał mnie strach przed nieznanym i nie wiedzą co to może być za doświadczenie. Cholera, ja nawet nie wiem kiedy taki moment następuje, bo chyba w wieku 22 lat jak się dobrze znamy nie pyta się eej chcesz ze mną chodzić ? :D Chodź wnioskuje, że to odbywa się bez słów, ot następuje wyznanie uczuć, jak odwzajemnione i nie dostajemy kosza to po prostu jest to już wiadomo... Już pomijajać fakt, że nie jestem w stanie spełnić niektórych norm jakie przeciętna dziewczyna potrzebuje od partnera, nie jestem duszą towarzystwa, nie jestem rozmowny, nie potrafię jej zabawić, czasami potrafię, niegdyś wiele dziewczyn uważało że świetnie się ze mną bawią aczkolwiek z wiekiem to zanikało.. nie jestem śmiały itd.. jaka laska by kogoś takiego zachcieła co mało co mówi, jest zestresowany, i by się przy mnie nudziła.. zdałem sobie z tego sprawę, i wiem, że właśnie dziewczyny mieć nie będę.. ale przestało mnie to ruszać.. mówię poważnie.. bywa życie.. Nie każdy musi kogoś mieć, jest to tylko jakby taki wymus społeczeństwa bo każdy kogoś ma ogólnie mówiąc, ale ja nie miałem życia jak wszyscy nie robiłem tego co inni w danym wieku i jest tak a nie inaczej. Mówi się trudno. Po prostu im dłużej człowiek jest sam tym związek wydaje się być co raz to większą abstrakcją. Któregoś tam dnia na ognisku na BL nie jaki gościu rozmiawiał z drugim właśnie, że dziewczyna to nie jest to samo, że już sam nie podejmujesz decyzji tylko za dwóch... sobie myśle WTF ki czort.. ogólnie interesuję się takimi zachowaniami społecznymi i nigdy nie przyszło mi do głowy o podejmowaniu decyzji za dwóch, w ogóle tego nie rozumiem, dlaczego na jakich podstawach jakie przykłady... w ogóle.. jak co ? co tylko utwiedziło mnie w przekonaniu, że nie jestem materiałem odpowiednim dla potencjalnej partnerki. Mówi się trudno plany jako takie na przyszłość mam i git, dziewczyna w nich się nie znajduje..
Zmieniając trochę temat, myślac o przyszłości mam nadzieje, że technologia się na tyle rozwinie aby można było robić różne fikuśne rzeczy z naszym organizmem, typu choroby nie choroby, na które lekarstwa i tak już są ale firmy farmaceutyczne to trzymają w tajemnicy, ale włąsnie rzeczy typu hibernacja nie hibernacja.. transfer, a może nie tyle co transfer a kopia naszej świadomości nowe ciała itd... w rosji i tak już są prowadzone zakłady kriogeniczne gdzie częśc ludzi przechowuje swoje ciała bądź same głowy.
W zasadzie tyle, mam nadzieje że powód mojej frustracji zostanie niedługo zażegnany i się wkońcu zrelaksuje bo doszedłem też do dość ciekawych wniosków.. i ta frustracja działa na mnie niekorzystnie.. mógłbym w sumie jeszcze opisać parę spraw, ale będę kończył.. nakarmie aby raka (zapale papierosa :D) i udał się na spoczynek..
Have a good day.. aha jak chodź trochę lubicie to co tu piszęi kliknijcie w ten banerek o NoPremium, załużcie sobie tam konto z mojego polecenia o ile lubujecie się w pobieraniu korzystajcie z niego aktywnie, a na prawdę warto tu nie ma ściemy, bez tego korzystanie z zasobów i dóbr internetu byłoby dla mnie niesamowitym utrudnieniem.. a będzie Wam to wynagrodzone.. zapoznajcie się..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz