sobota, 3 kwietnia 2010

Kwiecien... "o zesz w morde"

Tak się złożyło, że idąc sobie bodaj 30 marca jak codzień do pracy, spotkała mnie rzecz szokująca. Otóż zostałem przeniesiony na inny dział. W marcu kończyła mi się umowa, na czas próbny i została mi przedłużona, z tym, że na innym dziale. Jest to dział chemia. Który słynie z najgorszej kierowniczki o jakiej nawet w koszmarach się nie śniło. Mam za sobą dwa dni pracy na tymże dziale i mam roboty serdecznie dość. Tak długo być nie będzie, po prostu. Tak jak przebywa praca na tymże dziale, jest po prostu nieporozumieniem i jeżeli nic się nie poprawi, albo nie zostanę przeniesiony np na napoje, będę zmuszony zrezygnować z pracy. Nie wiem kto wpadł na tak genialny pomysł, aby na same święta, i w ogóle przenosić mnie na inny dział, na słonej nie było dobrze, ale nie było też źle, już się przyzwyczaiłem i był luz. I teraz takie coś.. Jeżeli podnieśli by mi pensję o 100% to wtedy mógłbym rozważać czy pracować na chemii, oczywiście nie podniosą nawet o 1% bo to lublin, więc.. nie wiem co to dalej będzie. Muszę intensywnie rozglądać się za inną pracą. Bo sama praca w hipermarkecie nie jest czymś co chciałbym robić. Plan był prosty, pracować, w lipcu 2011 rozpocząć kurs na instruktora, w lipcu 2011 dlatego, że dopiero po 3 latach posiadania prawka można go robić i mi właśnie w lipcu 2011r minie 3 lata. Kurs taki kosztuje około 2100zł i trwa parę miesięcy. I w tym czasie pracować cały czas w hipermarkecie. I gdy takowy kurs zdam, rzucić pracę, zwolnić się.. zrobić sobie wakacje dopóki kasa się nie skończy i jak się skończy złożyć papiery do jakiejś firmy i rozpocząć pracę jako instruktor, która by mi już odpowiadała. I zarobki o niebo lepsze i forma pracy. Ale patrząc przez pryzmat mojej pracy na chemi, nie wiem czy dotrwam, pierwszego dnia chciałem rzucić to wszystko i wyjść. Praca na słonej w porównaniu z chemią to raj. Heh przypomniała mi się rozmowa z koleżanką z innego działu... parafrazując pytanie koleżanki, bo dokładnie nie pamiętam.
"-Michał i nie przeszkadza ci zapach proszków ?"
"- Nie, w Wietnamie było gorzej.."
Chodziło jej o to, że proszki mają taką intensywną woń, że gryzie w nos, piecze. Koleżanka na moją odpowiedź roześmiała się. Ale fakt faktem mocno ta woń przeszkadza, ale w świetle innych problemów związanych z pracą na tym dziale, to to jest nic. Nic nie znaczący pikuś.
Poza tym z pozytywnych spraw, zakupiłem sobie nowy monitor do komputera, a co. Co prawda dopiero poszło zamówienie także nie wiadomo kiedy dokładnie będzie ale będzie. Model to Benq V2410. Zdecydowałem się na taki, bo myślałem jeszcze o pewnym LG, ale ten Benq jest najnowszą technologią, LEDowy bajery.. wiadomo o co chodzi. Ledowe podświetlanie niesie za sobą mnóstwo korzyści. Oszczędny i w takie produkty trzeba celować kupując coś na lata. Mam nadzieje, że nie będę żałował, a cena taka, że grzech nie kupić. I tym sposobem jeden z moich wydatków odejdzie w niepamięć i komputer będzie można skreślić, jeszcze tylko pendriva kupić, bo to genialne.. wiem żyłem pod kamieniem i dopiero teraz odkryłem, że to genialnie. Chodzi o to, że myślałem, że ten bajer dużo droższy jest i nie myślałem o zastosowaniach.
Poza tym to dzisiaj uraczyłem się grą Colin Dirt. Na pierwsze parę h grania powiem, że gra jest wciągająca, trudna, ma mnóstwo niedociągnięć i błędów i grafika nie powala, chodź może jak będzie Win 7 to na DX 10 pokaże co potrafi bo być może Dx 9 ogranicza. Co do realizmu w grze to mam wiele zastrzeżeń. Model uszkodzeń sam w sobie może i dobry, ale niedokładny, tak jakby nie dokończony. Na razie ciągle twierdze że Colin 2004 jest najlepszy i najlepiej się przy nim bawiłem, ta grafika, uszkodzenia, elementy itd. Cóż tyle, teraz jakieś święta.. więc Wesołego Jajka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz